Cris Froese Picks

piątek, 30 sierpnia 2019

Wracam do bloga




Byłam na urlopie.
Lasy. Góry i doliny. Strumyki. Przestrzeń dookoła...
I długie rozmowy – czas nie istniał...
Tego było mi trzeba.


  Moja Przyjaciółka, która pasjami lubi nagietki, pewnego dnia zapytała mnie czy nie chciałabym do niej przyjechać?  Chciałam!  
Z radością przyjęłam zaproszenie.
Od tamtego dnia perspektywa oglądania pięknych krajobrazów, dotąd mi nieznanych, zaprzątała moją wyobraźnię. Aż nadszedł ten dzień.





Wylądowałam w pięknym Wrocławiu. Zaciągnęłam się głęboko ojczystym powietrzem  i pobiegłam w ramiona Nagietki.
Pojechałyśmy od razu do jej domu. Wrocław zostawiłyśmy sobie na później, na ostatnie dni urlopu, wtedy bowiem zaplanowałyśmy w tym mieście dodatkową atrakcję - spotkanie z blogowymi koleżankami.

W drodze do domu Nagietki podziwiałam urozmaicone pagórkami i wzgórzami widoki przy pięknie zachodzącym słońcu. W oddali rysowały się pasma wyższych gór. Pięknie zapowiadał się mój pobyt w dolnośląskich okolicach.

I zaiste był to wspaniały czas. Chociaż dość  intensywnie spędzony, to jednak świetnie wypoczęłam. Uwielbiam życie na wsi, gdzie przyroda jest na wyciągnięcie ręki dosłownie. A Nagietka tak właśnie mieszka.  Czułam się u niej wyśmienicie. Jest ona wyjątkową osobą -  mądrą, przy tym skromną i łagodną, bardzo przyjazną każdemu. Znam ją od wielu lat, a nigdy nie usłyszałam, żeby kogoś krytykowała, źle oceniała, nie mówiąc już o obgadywaniu.
W jej towarzystwie nie można czuć się inaczej niż komfortowo.

Urządzałyśmy sobie długie spacery  po  lesie, na łące, wśród pól... i krótkie przedwieczorne, z zachodem słońca.
Wypady do sąsiedzkiej Złotoryi. W przytulnym, klimatycznym miasteczku kawa smakuje wybornie, a jubiler ma piękne drobiazgi. Były też  zakupy w Legnicy, gdzie fajne ciuszki mają. 
  
Były spotkania z rodziną Nagietki, z jej przyjaciółmi. Wszystkich bardzo miło wspominam. Grilowanie. Ognisko.
Fajne, beztroskie rozmowy i głębsze wspólne rozważania.
I tyle widokowej przestrzeni każdego dnia. Cudownie.

A któregoś dnia moja Przyjaciółka zabrała mnie w podróż do swojego dzieciństwa. Pojechałyśmy do jej domu rodzinnego. Pokazała mi swoje zakątki z dzieciństwa, miejsca w których się bawiła,dorastała,  marzyła i pisała pamiętnik.
Przy tym domu są piękne, malownicze tereny, niektóre tajemnicze i dla dziecięcej wrażliwości i wyobraźni były z pewnością „czarodziejskie”.
Razem z nią przeniosłam się w czasie, słuchałam opowieści i wzruszałam się poznając ją jeszcze bliżej...

Bardzo się cieszę, że poleciałam do Nagietki - Marigold.  Dziękuję, że mnie zaprosiłaś  Jolu:) 
Tak naprawdę tego było mi trzeba.
Dziękuję też Marcie – jej towarzystwo i pogaduchy nie były bez znaczeniaJ

Nadszedł czas wyjazdu do Wrocławia. To piękne miasto, nie mogłam się napatrzeć i za dnia i wieczorem.  Te piękne, dumnie stojące budowle robią wrażenie. W połączeniu z rzeką, mostami,  parkami i fontannami wytwarzają niepowtarzalny klimat. Pomimo dużego miasta i tłumem wędrujących turystów w nim, wcale nie czułam zmęczenia.

We Wrocławiu spotkałyśmy się najpierw z Hanią,  którą poznałam już wcześniej, a w niedzielę spotkałyśmy się także z tajemniczą Ismeną;) Spotkanie udało się wspaniale, ale odsyłam Was kochani do Wassylisy (Hani), która całe spotkanie opisała na swoim blogu.

Wróciłam naładowana cudowną energią. 
A po powrocie czekała na mnie super niespodzianka.  Następnego dnia po przyjeździe dostałam mieszkanie! I jednocześnie pracę, o którą zaaplikowałam dopiero co. Wszystko zadziało się naraz
Bo podobne przyciąga podobne;)  




Złotoryja



 Wrocław