Cris Froese Picks

czwartek, 1 października 2020

Tajemniczy kontakt(9)

 

Rozdział 9


W Leniewie wiosna wybuchła majem. Zieleń drzew, kwitnące krzewy i skwerki z wiosennymi kwiatami rozpostarły swój wiosenny urok, ciesząc oczy mieszkańców. W strefie nadrzecznej zrobił się spory ruch. Tam dzika przyroda pełna ptactwa, współgrała z tą stworzoną rękami człowieka.  Było cudnie jak w rajskich ogrodach. Ludzie spacerowali, siedzieli na ławeczkach zachwyceni corocznym cudem odradzającego się życia.

Maria siedziała na tarasie kawiarni „ U Leśnej Wróżki”. Podziwiała przepiękny widok na okolicę, czekając na swoich gości – niewielkie grono ludzi z pracy. 

Miała urodziny. Zwykle urodzinową kawę piło się po prostu w biurze podczas przerwy, ale w tym roku Maria chciała inaczej. Chciała czuć wyjątkowość tego dnia. 

Do kawiarni przyszła trochę wcześniej. Chciała w tej pięknej scenerii pobyć chwilę sama. Sama ze sobą, ze swoim życiem. 

Słońce przyjemnie grzało. Przymrużyła powieki, bawiąc się gamą kolorów pojawiających się nad i pod rzęsami. Chwila była zabawą… jak w dzieciństwie.

Myśli Marii pofrunęły w przeszłość do lat dziecięcych, potem dalej aż do dnia swoich narodzin. Próbowała w wyobraźni wejść w tamtą chwilę, poczuć to, co wtedy czuła… Czy rodząc się wiedziała jakie będzie jej życie…

Wcześniej takie myśli nie przychodziły jej do głowy, ale teraz owszem, nawet często. 

O reinkarnacji była przekonana. Wiedziała też, że przed każdym kolejnym narodzeniem dusza robiła plan na życie. Plan zależał od tego, jakiego doświadczenia dusza chciała doznać albo jakiego musiała doznać ze względu na karmę z poprzedniego życia. Były jeszcze inne dusze, które nie podlegały karmie. One przychodziły na ziemię dobrowolnie, z wyższych poziomów, aby pomagać ludziom.

Maria coraz częściej zastanawiała się jaki był plan jej duszy, bowiem bywały takie dni, kiedy czuła wyraźnie jakąś pchającą od wewnątrz siłę. Miała wtedy wrażenie, że coś powinna zrobić, coś zmienić, może gdzieś pojechać… To uczucie nie dawało jej spokoju.

Któregoś dnia uświadomiła sobie, że takie uczucia towarzyszyły jej już w życiu wcześniej, a po nich za jakiś czas następowały zmiany w jej życiu. Czyżby to były znaki, że nadejdą zmiany? Ale co miałoby to oznaczać, skoro zmiany i tak następowały...

Zaraz! A może to oznaczało – Uwaga!  Nadchodzi zmiana, drogi będą się rozchodzić. Bądź czujna. Wybierz właściwą. 

Tak! Czytała przecież o czerwonych chorągiewkach! Podczas robienia planu Opiekunowie przypominają – Nie przegap czerwonych chorągiewek! 

Są one rozstawione w ważnych punktach życia. Na rozstajach życiowych dróg, gdzie trzeba zmienić trasę, dokonać wyboru. Czerwona chorągiewka pojawia się w postaci różnych znaków, wcześniej z nami umówionych, ale tu tego nie pamiętamy. Wtedy COŚ nagle przyciągnie naszą uwagę: Sytuacja, rzecz, człowiek, usłyszane lub przeczytane zdanie. To nas zastanowi, zdziwi, zatrzyma na chwilę w miejscu... Następuje wtedy zmiana kierunku w życiu. Jeśli znaki odczytamy dobrze to wejdziemy na właściwą drogę i podążymy prosto do domu. Jeśli nie, zbłądzimy, drogi trzeba będzie nadrobić, droga będzie z przeszkodami i do domu wrócimy później.

Intuicja. Teraz Maria wie, że tylko intuicja daje dobre podpowiedzi. Trzymanie się swojej osi. Ale kiedyś nie miała o takich sprawach pojęcia. Zresztą, nawet teraz gdy już wie, uważność często jej ucieka. Egotyczny umysł wyprowadza ciągle w pole. Czy zauważyła na swojej drodze czerwone chorągiewki?    

Przeczytała nie dawno, że istnieje Moc Urodzeniowa. Ta moc trwa cały miesiąc, dwanaście dni przed urodzinami i dwanaście dni po urodzinach. Życzenia wypowiadane w tym czasie w pełni świadomości spełniają się. Jedną noc w tym czasie zaleca się spać na dworze, pod gwiazdami. To dla lepszego zjednoczenia z ziemią i niebem.

A może by się tak przespać w ogrodzie – Maria już widziała lśniące gwiazdy na granatowym niebie.

Chciałaby poznać plan swojego życia… i dowiedzieć się kim jest kobieta, która czasem pojawia się w jej snach i wizjach…

- Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam! – wesołe towarzystwo wkroczyło w ciszę na tarasie. 

Każdy po kolei składał Marii życzenia. Zrobiło się gwarno i wesoło. Oprócz Basi, Kasi i Witka przyszły jeszcze dwie koleżanki i kolega, także z pracy. 

Maria była szczęśliwa. Jak dobrze było widzieć ich wszystkich razem poza pracą, roześmianych, przekomarzających się żartobliwie, w takiej jedności.

Podano do stołu, więc wszyscy w ciszy zajadali się pysznym wiosennym tortem, gdy otworzyły się drzwi.

- Sto lat! Sto lat! – zaintonował męski głos przy wejściu.

- Tata! – Maria rzuciła się w ramiona ojca, który z ogromnym koszem kwiatów, prosto z długiej wycieczki, w samą porę zdążył na jej urodziny.

 

Cdn.