Cris Froese Picks

czwartek, 22 grudnia 2016

Wesołych Świąt!

Magia choinki zadziałała na kota - siedział tak zapatrzony przez całą Wigilię;) Nie wskakiwał już potem, jak była ustrojona, tylko patrzył jak zaczarowany;)


Kochani,  życzę Wam zdrowych, spokojnych, wesołych świąt Bożego Narodzenia!

sobota, 17 grudnia 2016

Pora kartek świątecznych


Lubię ten czas, kiedy dom nabiera uroczystego wyglądu. Kiedy wypisuję kartki świąteczne i wysyłam do bliskich. Pomimo, że dzwonimy do siebie, to kartki świąteczne, także urodzinowe, zawsze tradycyjnie wysyłamy, wypisane własnoręcznie.
Tutaj jest zwyczaj dawania sobie kartek świątecznych. Kartki dają sobie nawzajem;  ludzie w pracy, starsze dzieci w szkołach, różni znajomi i oczywiście sąsiedzi, którzy kartki wrzucają sobie przez "dziury" na listy. Także bywalcy pubu, zastają kartki dla siebie u barmana. Znajomi zostawiają koperty zaadresowane tylko po imionach, ale barman i tak wie, które są dla kogo. Ten ich zwyczaj bardzo mi się spodobał. Kartki potem rozwiesza się na specjalnych ozdobnych sznureczkach, przypięte klamerkami nad kominkiem albo na drzwiach. Są też specjalne stojaczki do wtykania kartek albo do zawieszenia na ścianę. Kartki można kupić całkiem tanio, w pakietach, więc uszczerbku w budżecie się nie zrobi. Na takie dawanie,  kartki są już wypisane, dopisuje się tylko imiona dla kogo i od kogo.
Trochę kartek już zgromadziłam;)
A to kot mojej córki;) Rozlokował się na choince i ani myślał zejść:)

piątek, 9 grudnia 2016

Xi'an - Armia z Terrakoty


Z Pekinu polecieliśmy do Xi'an, aby zobaczyć kolejne niezwykłe miejsce. Miejsce, w którym  bez względu na dzieje wieków i zawieruchy historyczne, a także na anomalia pogodowe - na posterunku trwa - od 210 p.n.e. Terakotowa Armia. 7,5 tys. żołnierzy stoi w pogotowiu. Są dumni. Zapatrzeni przed siebie, ale ich wzrok jest czujny. Gotowi w każdej chwili obronić swojego Cesarza.
Wykopaliska są zabudowane ogromną halą. Najlepiej zachowanych wojowników postawiono w oszklonych gablotach. I można było z bliska spojrzeć im w oczy.








Obrazki przedstawiają prace przy wykonywaniu terakotowej armii

A to już sklep z żołnierzami do kupienia. Od miniaturkowych do naturalnej wielkości. Poza tym w sklepie były inne przepiękne rzeczy jak;  parawany, obrazy, wazy, rzeźby, figurki, meble. Wszystkiego nie sposób pokazać.












































Po drodze widzieliśmy pomnik koni, zapewne... z terakoty.
Widoki z samochodu

Chyba za dużo drutu wzięli ze sobą, ale może się jeszcze przyda... Pranie suszące się na drutach od prądu też często widać, ale zdjęcie mi się nie udało




Tajemniczo wyglądający ogród, ale był zamknięty, z powodu jakichś prac

Zwiedziliśmy łaźnie królewskie




Można było spacerować, ale nie wszędzie;)


Można było zrobić sobie fotkę za stosowną opłatą. Korona ważyła z pięć kilo.

Chińczycy nie uznają "4", bo jest pechowym numerem! Do tego stopnia, że nie ma czwartych pięter - po prostu;)

W tym hotelu, podczas śniadania(chiński bufet, czyli bierz co i ile chcesz), podszedł do nas pan i zapytał - Czy mogę już zabrać te naczynia? -  po polsku! Ku naszemu osłupieniu. Okazało się, że to student z Warszawy na rocznej wymianie. Był tam już osiem miesięcy, ale dopiero po raz pierwszy usłyszał, że ktoś rozmawia po polsku i postanowił nas zagadnąć:)

Zięć smakował różności -"coś" z morza

Jeszcze luźny spacer po chińskim mieście


I czas do domu
Osiem godzin dostaliśmy z powrotem;)

Obserwowałam na swoim monitorze nad jakimi krajami lecimy(Młode wolały filmy)

A jak zobaczyłam Polskę, zrobiło mi się ciepło na sercu:)