Cris Froese Picks

czwartek, 22 września 2016

Pani Jesień

 
Przybyła punktualnie na czas,
chociaż po tak długiej, całorocznej podróży.
Jest dojrzała, majestatyczna, piękna...
w dłoni trzyma herbacianą, jesienną różę.



Na premierę ubrała się wytwornie
- purpura przeplata się złotem
w jej sukni z kolorowych liści...
a liście ścielą jej kroki pokotem...
Na sukni ma welon  zwiewny, utkany
z babiego lata i mgieł porannych...
We włosy wplotła przeniczne kłosy,
jarzębiny i leśne wrzosy.
Jej biżuteria olśniewa z dali;
jarzębinowe  sznury korali
czerwone...  i pąsowe róży dzikiej,
W uszach kołyszą się kolczyki
- żołędziowe kapelusiki.
To jest czarodziejka ziemi
o imieniu - Jesieni!
A za nią orszak ciepłych kolorów
kroczy z darami obfitych zbiorów!
Z pól i ogrodów, z sadów i lasów...
jesiennych, kolorowych arrasów!
Piętrzą się żółte dynie i zielone cukinie!
Grusze i śliwy piękne aż dziwy!
Jabłek odmiany jak malowane!
Główki kapusty, strąki fasoli
marchew, kartofli do woli...!
W koszach orzechy; włoskie, laskowe
będą umilać wieczory zimowe.
I grzybki leśne już ususzone
czekają w słojach zakręcone.
Ten orszak kończy zastęp strażników
dumnie wyprostowanych, ubranych  
w kapelusze  słoneczników!

Zdjęcia znalazłam w internecie

środa, 14 września 2016

Prześwietlać czy nie prześwietlać?

Dostałam zaproszenie na mammografię. Nie jest to oczywiście dla mnie nowość, bo takie badanie profilaktyczne robiłam jeszcze w Polsce i dwa razy tutaj. Teraz jednak zwróciłam uwagę na dalszą treść w zapraszającym liście. Napisali, że to mój wybór – czy chcę się prześwietlać czy też nie. Ponieważ prześwietlanie piersi niesie zarówno korzyści jak i ryzyko – decyzja należy do mnie. Jak zdecydować...?
- Odpowiedź znajdę w internecie – pomyślałam z wiarą i kliknęłam w czarodziejskie okienko. A tam, także naczytałam się przeciwstawnych opinii i po tej lekturze mam nie zły mętlik w głowie!  Zwolennicy piszą, że należy się prześwietlać, bo tylko wczesne wykrycie guzka gwarantuje zdrowie, natomiast przeciwnicy piszą, że podczas robienia zdjęć mammograficznych, dawka promieniowania jest ogromna i, że to dopiero może spowodować powstanie raka. Przeciwnicy piszą;
 „Nawet jeśli zwolennicy tej metody zachwalają ją, to rozumując logicznie odpowiedzmy sobie : dlaczego od 20 lat umieralność wśród kobiet nie zmalała?”  I zaraz odpowiadają   „Ponieważ co roku miliony dolarów wpływają do przemysłu mammograficznego.”
 Co myślicie o mammografii..., prześwietlać czy nie? Jestem ciekawa Waszych opinii.
 Przy okazji tematu związanego ze szpitalem, dodaję zdjęcie. Aby się nie zgubić w szpitalnych zakamarkach, wszystkie oddziały są oznaczone kolorami. W przypadku mammografii, powinnam się kierować do strefy brązowej. 
Może w Polsce też tak jest... nie wiem, bo nie byłam... z piętnaście lat pewnie będzie albo i więcej. Ogólnie to zdrowa jestem i szczęśliwa z tego powodu.

środa, 7 września 2016

To były dwa urlopy w jednym!

 Długo mnie nie było – wiem, wiem, ale w zasadzie miałam dwa urlopy! Dwa tygodnie spędziłam z rodziną w Polsce w kaszubskich lasach. To był cudowny czas. Las, jezioro, cisza... Domki letniskowe, pięknie położone, oddalone od siebie nieco, tak, że rodzinnie byliśmy razem, ale każdy miał trochę prywatności. Pogoda była w sam raz – bez upałów i bez zimna, a deszcz popadał trochę, tylko jednego dnia. Wybraliśmy takie miejsce, z dala od „cywilizacji”żeby naładować akumulatory naturą. Także z powodu piesków, które są w rodzinie i mogły tam z nami pojechać.
Internet był dostępny w jednym miejscu – na tarasie domu właścicieli. Młodzież korzystała, ja jednak z góry ustawiłam się na ciszę internetową, podczas tego pobytu. Internet nie zając – pomyślałam -  nie ucieknie. Natomiast obserwowałam króliki,  wiewiórki i ptaki, które uciekały i powracały. Rankiem siadywałam przed domkiem i słuchałam szumu lasu, zapominając o całym świecie. 
Popołudniami siedzieliśmy nad jeziorem(mężczyźni wędkowali). Poza tym były długie spacery, rodzinne pogaduszki przy grilu i głośne rozmowy, a nawet śpiewy przy prawdziwym, dużym ognisku, które czasami rozpalał właściciel. Tylko raz wybraliśmy się na krótką wycieczkę do Szymbarku. Jest tam muzeum w Domu Sybiraka, a przed nim stoi pociąg, jakim wieziono ludzi na Syberię, ale o tym napiszę w następnym wpisie.W Szymbarku, jako atrakcję turystyczną, wiele lat temu, postawiono dom do góry nogami

Druga część urlopu, była bardzo intensywna. I wcale się nie byczyłam - Boja. 
 Po powrocie, prosto z lotniska, pojechaliśmy na pogrzeb siostry mojego męża. Chorowała długo, na raka, więc wszyscy byli przygotowani na to. Datę pogrzebu, rodzina dostosowała do naszego powrotu, bo ja następnego dnia leciałam do Szkocji. Pierwszy raz byłam na pogrzebie ze spalaniem. Wcześniej poproszono mnie o napisanie pożegnalnego wiersza, który był odczytany na pogrzebie. Cud, że udało mi się napisać na urlopie, gdzie nastrój był zgoła inny.
W Szkocji mieszkają moje dwie córki. A leciałam tam akurat w tym czasie, bo jedna z nich urodziła dzieciątko, a druga wzięła ślub.
Tak więc wydarzenia następowały jedno po drugim, ledwie za nimi nadążałam. Jednak w tym szaleńczym tempie było pełno rodzinnego szczęścia. Szczęścia ogólnego, z dzieciąteczkiem na czele
Wróciłam już do siebie, tzn do Anglii, ale czy do siebie..., sprawa dyskusyjna.
 Krótko mówiąc, jestem wykończona po urlopie! Trochę już się zregenerowałam, ale ciągle jeszcze odsypiam.

No i cieszę się bardzo, że znów tu jestem!  Witam się z Wami serdecznie!