Cris Froese Picks

czwartek, 17 października 2019

A morze dzisiaj było niepokorne

Nie mam jeszcze założonego internetu w moim mieszkanku, więc z wpisem poszłam na skróty.
Wiersz już ma kilka lat, ale zdjęcia świeżutkie



A Morze dzisiaj było niepokorne
dynamiczne, niesforne!
takie nieokiełznane
nie pokonane…
w swoim pięknie niezrównane…
Ach, jak to jest wspaniale
patrzeć jak tworzą się fale
i bawią ze sobą się w berka
i trwa ich wodna żonglerka
na fali tworzy się grzywa
a piany na grzywie przybywa
i ścigają się fale
która szybciej, która dalej…
Tak cię podziwiam Morze
kiedy w swoim ferworze
tańczysz zapamiętale
a niepokorne  fale…
dostarczają wzruszeń
mojej duszy


wtorek, 8 października 2019

Rok temu...

Rzuciłam się w wir nowej pracy. Zajęcie jest mi dobrze znane - szukałam tego, co już znam czyli praca w pralni.  Lecz chociaż taką pracę znam, to jednak nowe miejsce, nowe urządzenia, nowi ludzie, nowe zwyczaje.
Ale ze wszystkim już się wdrożyłam. Pracuję trzy dni w tygodniu, więc nie jest źle, mam jeszcze czas na Życie.
Pracuje tam sporo rodaków, a wszyscy w pięknej zgodzie, co bardzo mnie ucieszyło.

Tymczasem w moim mieszkaniu dobiegają końca prace malarskie, jeszcze jakieś drobiazgi dekoracyjne i zamieszkam już na dobre. Kiedy tam przebywam, mam wrażenie, że znam to mieszkanko od dawna.




Dzisiaj wzięłam się za porządkowanie zdjęć. Takie porządkowanie w zdjęciach robiłam zawsze na bieżąco, ale ostatnio przez prawie rok nic nie ruszyłam...

Przeglądając foldery natknęłam się na zdjęcia, które rok temu przygotowałam  na blog. Pomyślałam, że skoro już tyle czasu czekały... dam im szansę i wypuszczę w świat, zwłaszcza, że tamten dzień wspominam wyjątkowo miło.

          How are you Marion and Dee...
Moje angielskie koleżanki zaprosiły mnie na całodniowy wypad do malowniczego nadmorskiego miasteczka Whitstable.  Pospacerować, napić się kawy, kupić sobie coś fajnego. Pogadać na luzie.Taki babski dzień. Zaplanowałyśmy  dokładną datę, bo różnie pracowałyśmy i dzień wolny razem trafiał nam się rzadko.
Wyczekiwany dzień nadszedł w strugach deszczu. Całe niebo zaciągnęło się ciemną szarością i nie było widać żadnych szans na jakiekolwiek przejaśnienia. Zadzwoniłam do koleżanki, żeby upewnić się, że skoro tak pada... - No co ty - odpowiedziała ze śmiechem -  Myślisz, że deszcz może nam przeszkodzić w tak świetnie zaplanowanym dniu?
I faktycznie deszcz padał, a my całkiem fajnie spędziłyśmy czas w radosnych nastrojach. Potwierdziło się, że grunt to mieć dobre nastawienie.

Zdjęcia są ciemne, bo dzień tak wyglądał, ale nam to naprawdę nie przeszkadzało.

Kupiłyśmy sobie trochę ciuszków, ale po angielsku  zakupy to tak  po woli, bez pośpiechu. Trzeba wejść gdzieś na śniadanie, potem na kawę i herbatę gdzie indziej. Obowiązkowa przerwa na lunch, na drugą kawę z ciachem w inne miejsce. A w końcu jak wracałyśmy do domu późnym popołudniem to jeszcze po drodze zatrzymałyśmy się na obiad. A odległość z miasteczka do naszej miejscowości to zaledwie czterdzieści minut autem.

Ten dzień wspominam z uśmiechem i z nostalgią.  Był wyjątkowy jakiś... radosny w ciągle padającym deszczu... Humor nam dopisywał, cieszyłyśmy się wspólnym towarzystwem, zakupy się udały, no i fajne klimaty były w kafejkach, pubach.
A deszcz sobie padał...



Bardzo podobały mi się te kaktusy, ale nie kupiłam, bo drogie były