Cris Froese Picks

Moje wiersze


Wiersze z różnych okresów
(będę dopisywać z moich zasobów w wolnych chwilach)



Wspomnienie z dzieciństwa

Tak mi czasem żal
moich lat dziecięcych
domu, którego już nie ma
i nad polem barwnej tęczy
gdy po letniej burzy
woda z górki płynęła strugami
a my z rodzeństwem
biegaliśmy po niej bosymi nogami…
bielił się sad kwitnących wiśni
nie ma już tego sadu
czasem tylko się przyśni
jak bujam się na huśtawce
na wiśniowym drzewie
na uszach kolczyki wiśnie
więcej wiśni było czy marzeń
już nie wiem…
bawiłam się w ciotki z kuzynką
za ścianą domu, pod bzami
każda zdobiła swój dom
znalezionymi skarbami...

Byłam wróżką, śpiewaczką, poetką
i tak bardzo mnie rozumiała
przyjaciółka- odbicie w oknie

jej sekretne marzenia powierzałam




Autobiografia

Czekałam na ciebie wieki całe
Słońce tyle razy me ciało opaliło
Gwiazdy blaskiem wzrok przyciągały
A ciebie ciągle przy mnie nie było

Czasami budziło się serce
Z nadzieją gotowe do wzruszeń
Lecz to ciągle nie ty byłeś
Nadal miałam samotną duszę

Straciłam już całkiem nadzieję
Że przybędziesz naprawdę z mych marzeń
Zachwiała się we mnie już wiara
Tak długo byłeś tylko mirażem

A ty przyszedłeś do mnie naprawdę
Jak o świcie wschodzące słońce
Jak budząca się wiosna do życia
Jak ulubione kwiaty na łące

Jesteś powietrzem, którym oddycham
Krwią, która w żyłach moich przepływa
I każdym zmysłem moim jesteś
To z tobą jestem taka szczęśliwa

Jesteś przepiękną moją muzyką
A także moim ulewnym deszczem
Jesteś też sercem co pęka z bólu

A jednak pragnę – bądź jeszcze…



Morze niepokorne
A Morze dzisiaj było niepokorne
dynamiczne, niesforne!
takie nieokiełznane
nie pokonane…
w swoim pięknie niezrównane…
Ach, jak to jest wspaniale
patrzeć jak tworzą się fale
i bawią ze sobą się w berka
i trwa ich wodna żonglerka
na fali tworzy się grzywa
a piany na grzywie przybywa
i ścigają się fale
która szybciej, która dalej…
Tak cię podziwiam Morze
kiedy w swoim ferworze
tańczysz zapamiętale
a niepokorne  fale…
dostarczają wzruszeń
mojej duszy




Szukaj mnie

Szukaj mnie w jesiennych liściach,

jak one przebarwiam włosy,
a może na górskich zboczach
znajdziesz mnie, gdzie łanów wrzosy.

Będę z mgieł, co nad łąkami

prząść nici babiego lata
i z wiatrem za pan braty
rozwieszać je i splatać.

Szukaj mnie, bo czasu mniej...

ćwiczę z ptakami próbne loty,
widziałam obrączek błysk
otulony całunem tęsknoty.

Już się formują ptaków klucze

i nastąpi wielkie zebranie...
Szukaj mnie pośród ptaków...
znajdź, spytaj... zostanę


Spóźnione spotkanie
Gdybym mogła

spotkać cię w innym czasie
Moglibyśmy
między siebie dzielić niebo
Moglibyśmy
słuchać wieczorami
padającego deszczu
planując ranne zbieranie grzybów
które nadal rosną
w tamtym wyjątkowo pięknym
jesiennym lesie


Gnani tęsknotami
Nocna dal

wszystko spowiła
tylko stróżka światła
rzucała wąski snop
na szosę
co się wznosiła i wiła
znacząc w tej chwili
mój los
Dumne niebo
stroiło się gwiazdami
ledwo co zerkając w dół
na ludzików
co między krajami
gnani tęsknotami
rozdarci pół na pół


Odchodzi dzień

Odchodzi kolejny dzień

zerwana kartka z kalendarza
jutro wyśnię inny sen
wczoraj się nie powtarza

Zapada powoli noc...

rozpływają się w zmierzchu drzewa
na niebie magiczna noc
srebrzystością się rozlewa

Odpłynę razem z tym dniem

za dotknięciem różdżki z atłasu
przeżywać życie przykryte snem

w nieznanym wymiarze czasu...


Tęsknota
Dusza moja w oceanie przestrzeni

wybiega naprzeciw światom,
których nikt nie przemierzył,
których nikt nie zobaczył.

Zamykam oczy i widzę więcej...

przez wszystkie bariery przenikam
i lecę, lecę - podążam w bezkres
tam, skąd pochodzi muzyka.

Unoszę się, choć spadam jeszcze

niejako w próżni zawieszona,
a duszę moją wznosi i targa
tęsknota nieujarzmiona,
nieokreślona...


Malarz - fotograf

Czerwienią słońca

dzień odchodzi.
zorze maluje 
Bóg-Czarodziej.

Malarz-fotograf

jak urzeczony
zamarł w bezruchu
z aparatem w dłoni.

W dal zapatrzony

guziczek przyciska,
wtapia siew horyzont,
ślad swój w nim odciska.

Zatrzymuje czas...

chwilę wyjętą z wieczności
obraz zdjęty z horyzontu
w całej okazałości.

Przyciska pośpiesznie

łapie każdą chwilę...
zanim dzień odejdzie,
zanim chwila przeminie


Panna wrześniowa
Wrześniowy uśmiech słońca

przyjemnie opatula.
Babie lato bez końca
ponad polami hula.

A ja panna wrzesniowa

- wróżka z myśli ukrytej,
wśród wrzosów tańczę dookoła
w sukni z mgieł uszytej.

Wśród liści kolorowych

stąpam niczym królowa...
po zielonych dywanach mchowych
z każdym wrześniem od nowa


Pani Jesień
2016
Przybyła punktualnie na czas,
chociaż po tak długiej, całorocznej podróży.
Jest dojrzała, majestatyczna, piękna...
w dłoni trzyma herbacianą, jesienną różę.
Na premierę ubrała się wytwornie
- purpura przeplata się złotem
w jej sukni z kolorowych liści...
a liście ścielą jej kroki pokotem...
Na sukni ma welon  zwiewny, utkany
z babiego lata i mgieł porannych...
We włosy wplotła pszeniczne kłosy,
jarzębiny i leśne wrzosy.
Jej biżuteria olśniewa z dali;
jarzębinowe  sznury korali
czerwone...  i pąsowe róży dzikiej,
W uszach kołyszą się kolczyki
- żołędziowe kapelusiki.
To jest czarodziejka ziemi
o imieniu - Jesieni!
A za nią orszak ciepłych kolorów
kroczy z darami obfitych zbiorów!
Z pól i ogrodów, z sadów i lasów...
jesiennych, kolorowych arrasów!
Piętrzą się żółte dynie i zielone cukinie!
Grusze i śliwy piękne aż dziwy!
Jabłek odmiany jak malowane!
Główki kapusty, strąki fasoli
marchew, kartofli do woli...!
W koszach orzechy; włoskie, laskowe
będą umilać wieczory zimowe.
I grzybki leśne już ususzone
czekają w słojach zakręcone.
Ten orszak kończy zastęp strażników
Dumnie wyprostowanych, ubranych  

w kapelusze  słoneczników!




Jestem Rozbitkiem

Nagle przeszył mnie zimny dreszcz!

I wszystko zrozumiałam...
Jak grom powaliła mnie ta wieść.
Przygniotła do ziemi. Rozszarpała!
Jestem rozbitkiem bezbronnym.
Wokół chaos...Gwałtowna nawałnica!
Czego się złapać? Czym się bronić?
Uczucia rozrzucone w nicość...




Nie lecimy już razem

To dzięki tobie latam

pomogłeś mi rozwinąć skrzydła
i polecieliśmy razem
na wysokościach się prześcigać...
Unosiliśmy się wysoko,
prawie dotykając nieba.
szybowaliśmy i nic
nam więcej nie było trzeba.

Dopadła nas codzienność. Spadliśmy!

nie ma zwycięzców
wszyscy pokonani...
w krzywym zwierciadle szkła się przeglądasz
nie mogąc znieść narzuconych granic.

Oddalił się nasz Eden.rRaj nasz - utracony.
nie było nawet jabłka...
więc kto, za jaką karę... nas wygonił?

Biegniemy, pamiętając dawne wzloty...

jednak wznieść się razem nie mogąc...
trzymamy się ciągle za ręce, lecz
nie idziemy już tą samą drogą


4 komentarze:

  1. Witam Cię Mario
    Na "Ścieżkach Twego życia"
    Jestem tu u Ciebie z rewizytą

    Podoba mi się bardzo
    Nie tylko "ścieżka"
    Ale wszystko wokół niej
    I dusza zmartwiona
    Tą wielką z krajem rozłąką...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Andriju za odwiedziny i miłe słowa.
    Moja dusza oczami wyobraźni,z tęsknotą..., unosi się nad znajomymi krajobrazami...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ten tomik poezji także został wydany? Do tej pory byłaś mi znana tylko z ciekawych komentarzy u innych blogerów. Sprawdzając Twoja listę, odnajduję kilka osób, których blogi czytuję(Kmita, Jotka, Art-Klater,Ultra,Stokrotka itd.). Pozdrawiam i nie mówię żegnaj, lecz do widzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Iwono, dziękuję za odwiedziny;) Twój blog odwiedziłam już kilka razy po przedstawieniu Cię przez Jotkę. Zostawiłam nawet komentarz lub dwa...
      Tomik wydałam kilka lat temu. To miłe, że moje komentarze uważasz za ciekawe. Zatem - do widzenia;)

      Usuń