Wiersze z różnych okresów
(będę dopisywać z moich zasobów w wolnych chwilach)
Wspomnienie z dzieciństwa
(będę dopisywać z moich zasobów w wolnych chwilach)
Wspomnienie z dzieciństwa
Tak
mi czasem żal
moich
lat dziecięcych
domu,
którego już nie ma
i nad
polem barwnej tęczy
gdy po
letniej burzy
woda
z górki płynęła strugami
a my
z rodzeństwem
biegaliśmy
po niej bosymi nogami…
bielił
się sad kwitnących wiśni
nie ma
już tego sadu
czasem
tylko się przyśni
jak bujam
się na huśtawce
na wiśniowym
drzewie
na uszach
kolczyki wiśnie
więcej
wiśni było czy marzeń
już nie
wiem…
bawiłam
się w ciotki z kuzynką
za ścianą
domu, pod bzami
każda
zdobiła swój dom
znalezionymi
skarbami...
Byłam
wróżką, śpiewaczką, poetką
i tak
bardzo mnie rozumiała
przyjaciółka-
odbicie w oknie
jej sekretne
marzenia powierzałam
Autobiografia
Autobiografia
Czekałam
na ciebie wieki całe
Słońce
tyle razy me ciało opaliło
Gwiazdy
blaskiem wzrok przyciągały
A
ciebie ciągle przy mnie nie było
Czasami
budziło się serce
Z
nadzieją gotowe do wzruszeń
Lecz
to ciągle nie ty byłeś
Nadal
miałam samotną duszę
Straciłam
już całkiem nadzieję
Że
przybędziesz naprawdę z mych marzeń
Zachwiała
się we mnie już wiara
Tak
długo byłeś tylko mirażem
A ty
przyszedłeś do mnie naprawdę
Jak
o świcie wschodzące słońce
Jak
budząca się wiosna do życia
Jak
ulubione kwiaty na łące
Jesteś
powietrzem, którym oddycham
Krwią,
która w żyłach moich przepływa
I
każdym zmysłem moim jesteś
To z
tobą jestem taka szczęśliwa
Jesteś
przepiękną moją muzyką
A
także moim ulewnym deszczem
Jesteś
też sercem co pęka z bólu
A
jednak pragnę – bądź jeszcze…
Morze niepokorne
A Morze dzisiaj było niepokorne
dynamiczne, niesforne!
takie nieokiełznane
nie pokonane…
w swoim pięknie niezrównane…
Ach, jak to jest wspaniale
patrzeć jak tworzą się fale
i bawią ze sobą się w berka
i trwa ich wodna żonglerka
na fali tworzy się grzywa
a piany na grzywie przybywa
i ścigają się fale
która szybciej, która dalej…
Tak cię podziwiam Morze
kiedy w swoim ferworze
tańczysz zapamiętale
a niepokorne fale…
dostarczają wzruszeń
mojej duszy
Szukaj mnie
Szukaj mnie w jesiennych liściach,
jak one przebarwiam włosy,
a może na górskich zboczach
znajdziesz mnie, gdzie łanów wrzosy.
Będę z mgieł, co nad łąkami
prząść nici babiego lata
i z wiatrem za pan braty
rozwieszać je i splatać.
Szukaj mnie, bo czasu mniej...
ćwiczę z ptakami próbne loty,
widziałam obrączek błysk
otulony całunem tęsknoty.
Już się formują ptaków klucze
i nastąpi wielkie zebranie...
Szukaj mnie pośród ptaków...
znajdź, spytaj... zostanę
Spóźnione spotkanie
Gdybym mogła
spotkać cię w innym czasie
Moglibyśmy
między siebie dzielić niebo
Moglibyśmy
słuchać wieczorami
padającego deszczu
planując ranne zbieranie grzybów
które nadal rosną
w tamtym wyjątkowo pięknym
jesiennym lesie
Gnani tęsknotami
Nocna dal
wszystko spowiła
tylko stróżka światła
rzucała wąski snop
na szosę
co się wznosiła i wiła
znacząc w tej chwili
mój los
Dumne niebo
stroiło się gwiazdami
ledwo co zerkając w dół
na ludzików
co między krajami
gnani tęsknotami
rozdarci pół na pół
Odchodzi dzień
Odchodzi kolejny dzień
zerwana kartka z kalendarza
jutro wyśnię inny sen
wczoraj się nie powtarza
Zapada powoli noc...
rozpływają się w zmierzchu drzewa
na niebie magiczna noc
srebrzystością się rozlewa
Odpłynę razem z tym dniem
za dotknięciem różdżki z atłasu
przeżywać życie przykryte snem
w nieznanym wymiarze czasu...
Tęsknota
Dusza moja w oceanie przestrzeni
wybiega naprzeciw światom,
których nikt nie przemierzył,
których nikt nie zobaczył.
Zamykam oczy i widzę więcej...
przez wszystkie bariery przenikam
i lecę, lecę - podążam w bezkres
tam, skąd pochodzi muzyka.
Unoszę się, choć spadam jeszcze
niejako w próżni zawieszona,
a duszę moją wznosi i targa
tęsknota nieujarzmiona,
nieokreślona...
Malarz - fotograf
Czerwienią słońca
dzień odchodzi.
zorze maluje
Bóg-Czarodziej.
Malarz-fotograf
jak urzeczony
zamarł w bezruchu
z aparatem w dłoni.
W dal zapatrzony
guziczek przyciska,
wtapia siew horyzont,
ślad swój w nim odciska.
Zatrzymuje czas...
chwilę wyjętą z wieczności
obraz zdjęty z horyzontu
w całej okazałości.
Przyciska pośpiesznie
łapie każdą chwilę...
zanim dzień odejdzie,
zanim chwila przeminie
Panna wrześniowa
Wrześniowy uśmiech słońca
przyjemnie opatula.
Babie lato bez końca
ponad polami hula.
A ja panna wrzesniowa
- wróżka z myśli ukrytej,
wśród wrzosów tańczę dookoła
w sukni z mgieł uszytej.
Wśród liści kolorowych
stąpam niczym królowa...
po zielonych dywanach mchowych
z każdym wrześniem od nowa
Pani Jesień
Pani Jesień
2016
Przybyła
punktualnie na czas,
chociaż
po tak długiej, całorocznej podróży.
Jest
dojrzała, majestatyczna, piękna...
w
dłoni trzyma herbacianą, jesienną różę.
Na
premierę ubrała się wytwornie
- purpura
przeplata się złotem
w
jej sukni z kolorowych liści...
a liście
ścielą jej kroki pokotem...
Na
sukni ma welon zwiewny, utkany
z
babiego lata i mgieł porannych...
We
włosy wplotła pszeniczne kłosy,
jarzębiny
i leśne wrzosy.
Jej
biżuteria olśniewa z dali;
jarzębinowe
sznury korali
czerwone...
i pąsowe róży dzikiej,
W
uszach kołyszą się kolczyki
-
żołędziowe kapelusiki.
To
jest czarodziejka ziemi
o
imieniu - Jesieni!
A za
nią orszak ciepłych kolorów
kroczy
z darami obfitych zbiorów!
Z
pól i ogrodów, z sadów i lasów...
jesiennych,
kolorowych arrasów!
Piętrzą
się żółte dynie i zielone cukinie!
Grusze
i śliwy piękne aż dziwy!
Jabłek
odmiany jak malowane!
Główki
kapusty, strąki fasoli
marchew,
kartofli do woli...!
W
koszach orzechy; włoskie, laskowe
będą
umilać wieczory zimowe.
I grzybki
leśne już ususzone
czekają
w słojach zakręcone.
Ten
orszak kończy zastęp strażników
Dumnie
wyprostowanych, ubranych
w
kapelusze słoneczników!
Jestem Rozbitkiem
Nagle przeszył mnie zimny dreszcz!
I wszystko zrozumiałam...
Jak grom powaliła mnie ta wieść.
Przygniotła do ziemi. Rozszarpała!
Jestem rozbitkiem bezbronnym.
Wokół chaos...Gwałtowna nawałnica!
Czego się złapać? Czym się bronić?
Uczucia rozrzucone w nicość...
Nie lecimy już razem
To dzięki tobie latam
pomogłeś mi rozwinąć skrzydła
i polecieliśmy razem
na wysokościach się prześcigać...
Unosiliśmy się wysoko,
prawie dotykając nieba.
szybowaliśmy i nic
nam więcej nie było trzeba.
Dopadła nas codzienność. Spadliśmy!
nie ma zwycięzców
wszyscy pokonani...
w krzywym zwierciadle szkła się przeglądasz
nie mogąc znieść narzuconych granic.
Oddalił się nasz Eden.rRaj nasz - utracony.
nie było nawet jabłka...
więc kto, za jaką karę... nas wygonił?
Biegniemy, pamiętając dawne wzloty...
jednak wznieść się razem nie mogąc...
trzymamy się ciągle za ręce, lecz
nie idziemy już tą samą drogą
Witam Cię Mario
OdpowiedzUsuńNa "Ścieżkach Twego życia"
Jestem tu u Ciebie z rewizytą
Podoba mi się bardzo
Nie tylko "ścieżka"
Ale wszystko wokół niej
I dusza zmartwiona
Tą wielką z krajem rozłąką...
Pozdrawiam!
Dziękuję Andriju za odwiedziny i miłe słowa.
OdpowiedzUsuńMoja dusza oczami wyobraźni,z tęsknotą..., unosi się nad znajomymi krajobrazami...
Czy ten tomik poezji także został wydany? Do tej pory byłaś mi znana tylko z ciekawych komentarzy u innych blogerów. Sprawdzając Twoja listę, odnajduję kilka osób, których blogi czytuję(Kmita, Jotka, Art-Klater,Ultra,Stokrotka itd.). Pozdrawiam i nie mówię żegnaj, lecz do widzenia.
OdpowiedzUsuńWitaj Iwono, dziękuję za odwiedziny;) Twój blog odwiedziłam już kilka razy po przedstawieniu Cię przez Jotkę. Zostawiłam nawet komentarz lub dwa...
UsuńTomik wydałam kilka lat temu. To miłe, że moje komentarze uważasz za ciekawe. Zatem - do widzenia;)