Cris Froese Picks

środa, 19 lutego 2020

Przypomnijcie sobie - cz. 2

zdj.internet
link do cz.I
Odważne Dusze już w niczym nie przypominały tamtych odważnych.  
Żyły na Ziemi już wiele, wiele razy.
Umierały,   znów wracały na Ziemię i znów i znów. 
Tak wybrały, choć w niewiedzy. 
Wtedy, po pierwszej śmierci mogły wrócić do Domu, miały taki wybór, ale nie zauważyły go. Trudy ziemskiego życia wsiąkały w istoty, tworząc w nich skazy, w które łatwo wnikały niskie pobudki, emocje.

 Z trzeciego poziomu –  który był miejscem odpoczynku między życiami –  dusze, nadal zaślepione ziemskimi emocjami, nie zauważyły jasnego przejścia, przez które mogły wrócić do kochającego Domu.
Jak w jakimś transie, pośpiesznie pragnęły wrócić na Ziemię po to, żeby wyrównać porachunki.
Pośpiesznie ustawiały się do odpowiednich kolejek. Te dusze, które były w ziemskim życiu kobietami i doznały krzywd ze strony mężczyzn, chciały w następnym życiu narodzić się jako mężczyźni, żeby móc się odegrać za swoje zniewolenie.
Mężczyźni też nie byli zadowoleni. Pragnęli odwetu, zemsty. Za to, że odebrano im kobiety, że zostali upokorzeni w jakiejś walce lub podstępnie zabici, że zostali oszukani przez wspólników.

Powodów na odwet znajdowali dużo, z każdym kolejnym wcieleniem coraz więcej.

Nie pamiętali, że to miała być tylko gra, spektakl na ziemskiej scenie, dobra zabawa.  
Zamiast współodczuwania zaczęło się osądzanie… i dusze oddaliły się od swoich serc. Tym samym odcięły się od  życiodajnej energii Stwórcy. Brak miłości wytworzył lęk, zaciemniał ich umysły i relację z innymi ludźmi. Ich życiem zaczęły rządzić negatywne emocje: zazdrość, złość, nienawiść, agresja…   żal, wstyd, poczucie winy…  
To spowodowało, że ludzie zaczęli krzywdzić się nawzajem.
Zaczęło działać koło karmy. Niskie wibracje w ludziach nawarstwiały kręcące się koło. Już nie było powrotu. Jeśli zrobiło się komuś krzywdę, trzeba było potem narodzić się w roli ofiary i doświadczyć tego, co przedtem ona, żeby wyrównała się energia.
Odwieczne Prawo Życia ustanowione przez Stwórcę działało sprawiedliwie i niezmiennie. 
Co zasiejesz to zbierzesz, co dajesz to dostajesz.
Gdyby sprawca, który znalazł się w roli ofiary, mógł to zrozumieć i chciał wybaczyć…  Ale nie chciał, chciał zemsty. Lekcja więc nie została odrobiona i była do powtórki, a jednocześnie dochodziły nowe lekcje.

Prawda, że każde kolejne życie dawało szansę. Trzeba było tylko mieć wolę rozumienia i wybaczania, trzeba było kochać… a karma uległaby rozpuszczeniu i na nowo połączyliby się z miłością Stwórcy,  byliby wolni.  Jednak Ziemia była ciężką szkołą życia. Przypominanie sobie siebie, kierowanie się sercem niezbyt dobrze wychodziło duszom w ludzkich ubraniach. Zaślepieni własnym egoizmem, pychą nie przyjmowali odpowiedzialności za swoje myśli, słowa, czyny. łatwiej było obwiniać za wszystko innych.

Wysłannicy z Siódmego Źródła co jakiś czas przybywali nad Ziemię. Wysyłali ludziom energię czystej Boskiej miłości, żeby choć trochę rozjaśnić ciemność. Nawoływali do powrotu, lecz dusze, kiedyś odważne do każdego działania, teraz zrezygnowane, tkwiły w marazmie iluzorycznego świata. Spały.

Wieki mijały, nie było widać dużych zmian, ale wszystko we wszechświecie ewoluowało. Ziemia z jej mieszkańcami także podlegała temu procesowi.

Niektóre dusze budziły się. Po przejściu kolejnej śmierci, oczyszczały się, były już bardziej świadome. Robiły przegląd ostatniego życia i wiedziały, które lekcje nie zostały przerobione, gdzie popełniły błędy i robiły plan na następne wcielenie, żeby to naprawiać. Wiedziały, że jedyną drogą wyjścia jest podążanie za sercem i szczerze tego pragnęły – tęskniły za Domem, za Ojcem – Matką.

 Kolejne rodzenie się przynosiło kolejną nadzieję. Dzieciństwo i młodość wnosiła świeżość, radość życia, ale z przybywaniem ziemskich lat, ludzie znów stawali się smutni, poranieni,  zgorzkniali. Nie było miłości – nie było energii. Chorowali fizycznie. Cierpieli.  A gdy ich ciała starzały się, często myśleli o śmierci, która była nieuchronna i napawała strachem. 
Nie pamiętali, że śmierć to tylko inny stan świadomości i że byli tam już tyle razy. Swoją świadomość utożsamiali z ciałem. Proces przypominania trwał, ale u większości ciągle był w zarodku.

Nad Ziemią nieustannie pojawiały się Istoty z Siódmego Źródła. Pochylały się, przenikały gęstą ziemską energię. Nie było to przyjemne dla duchowych istot o wysokich wibracjach, ale chciały być bliżej, chciały zrobić wszystko, co były w stanie zrobić, by tylko pomóc umiłowanym istotom na Ziemi. I miały niegasnącą nadzieję, że ich wołanie kiedyś, ktoś usłyszy. Więc wołały:

- Kochane Siostry! Kochani Bracia! Przypomnijcie sobie!
- Przypomnijcie sobie wasz prawdziwy Dom!  Tęsknimy za wami aż do bólu…  Usłyszcie nas!
Nie jesteście sami. Dużo istot światła pomaga wam ciągle, przesyłając miłość i chroniąc, kiedy jest taka potrzeba… Nigdy nie jesteście sami – nigdy.
Przebudźcie się. Wsłuchujcie się w siebie…   Zajrzyjcie w serce… Ono zna wszystkie odpowiedzi. Serce zna Prawdę.
Co się z wami stało?  Dlaczego, dlaczego tak cierpicie?
Chcieliście dobrze się bawić na tej pięknej planecie. Chcieliście doświadczać życia w materii, robiąc wszystko z radością, z zachwytem, a teraz walczycie ze sobą... 
Zasłona zapomnienia jest gruba, ale wy jesteście w stanie ją odsłonić.
Kochamy Was! Przypomnijcie sobie…



Minęło jeszcze kilka epok na Ziemi. Coś zaczęło się wreszcie zmieniać
.
Trzy osoby(dwie kobiety i jeden mężczyzna) z tamtej grupy dusz były już zauważalnie innymi ludźmi. Na ziemskim planie nie znali się, każde z nich mieszkało w innym miejscu, ale mieli podobne postrzeganie świata, ludzkich zachowań. Zauważali, że w jakiś sposób różnią się od swojego otoczenia. Czuli się inni, czuli się w tym świecie obco. 
Przyglądali się  ludziom, którzy walczyli ze sobą w sprawach religii, polityki, biznesu… Dla pieniędzy i władzy ludzie pozbywali się swoich prawdziwych wartości, działali wbrew sobie samym.

Oni zaczęli widzieć, że takie postępowanie nie ma sensu, że prowadzi tylko do chaosu, do samozniszczenia. W swoim życiu szukali odosobnienia.

Jedna z kobiet była pisarką. Z wyboru była osobą samotną, ale nie czuła się z tym źle. Pisała baśnie dla dzieci, i tak naprawdę mieszkała w tych tworzonych przez siebie światach, czując się jak wieczne dziecko. Jej oczy zawsze wyrażały radość i zdawało się, że nie zauważa zła tego świata. Lubiła przebywać z dziećmi, często pomagając tym, które były zagubione, nie kochane. Ona dawała im swoją miłość i zasiewała nadzieję w zalęknionych serduszkach.

Mężczyzna został leśnikiem. Wiedział od dziecka, że chce nim być. Wychował się na wsi,  wśród drzew czuł się świetnie i wśród zwierząt, które miały więcej szacunku dla siebie niż większość ludzi. Leśnik mieszkał z żoną i dwójką dzieci w uroczej leśniczówce, czasem tylko wyjeżdżając do hałaśliwego miasta. Wieczorami lubili siadywać przed domem i wpatrywać się w gwiaździste niebo.

Druga kobieta długo nie mogła odnaleźć swojego miejsca. Dorastała w mieście i wykształciła się. Ale potem wykonując swoją pracę przy biurku nie czuła się szczęśliwa. Pewnego dnia jej życie dokonało ostrego zakrętu. Leczyła akurat rany po rozpadzie trudnego związku i któregoś razu było jej tak źle, że zapragnęła wyjść z tego domu, z tego miasta… Wsiadła w samochód i pojechała przed siebie. Od jakiegoś już czasu jechała przez las. Widok drzew wydawał się taki kojący. Nagle zjechała z szosy i skręciła w leśną drogę, zaskakując samą siebie, bo nie miała w zwyczaju jeździć do lasu. Po pewnym czasie zatrzymała się i wysiadła, żeby pospacerować. Wśród drzew połyskiwało jakieś światło, kierując się w tę stronę ujrzała małe jeziorko. Ten widok ucieszył ją tak jak wtedy, gdy była dzieckiem. Usiadła na zwalonym pniu i zatopiła się w tym, co ją otaczało. Siedziała długo, instynktownie poddając się uzdrawiającej naturze.
Gdy pojechała w to miejsce następnym razem, nad jeziorkiem siedział nieznajomy. Okazał się być świeżo upieczonym leśnikiem i robił właśnie obchód  swoich terenów. To miejsce lubił szczególnie i postanowił chwilę odpocząć.

Zaczęli rozmawiać ze sobą tak swobodnie, jakby znali się od zawsze. Często powtarzali, że mają wrażenie, że znają się całe wieki. Po roku zostali szczęśliwym małżeństwem i zamieszkali w leśniczówce, gdzie przyszły na świat ich dzieci.
Kobieta podczas spacerów zbierała bukiety ziół, ciesząc się ich widokiem. Wkrótce okazało się, że „wie” które z nich do czego służą, jakie choroby leczą. Potem okazało się, że „wie” jak pomagać cierpiącym ludziom –  ziołami, a także energią swoich rąk i ciepłym słowem. Ta praca dawała jej wewnętrzną radość.
  
Na Ziemi był letni, czerwcowy wieczór.
Pisarka odpoczywała na tarasie swojego domku na przedmieściach. Zapatrzyła się w niebo i w swojej wyobraźni ujrzała inne światy, w których nie było przemocy, gdzie wszyscy żyli w harmonii. Rozmarzyła się wzdychając tęsknie do tych myśli.
Przed leśniczówką, na drewnianych schodkach usiedli Leśnik i Zielarka. Ich dzieci biegały po podwórku, podglądając świecące robaczki świętojańskie.  Dzieci wkrótce poszły spać, a oni jak co wieczór,  długo siedzieli przed domem i przyglądali się rozgwieżdżonemu niebu.  Wzdychali z zachwytem, lecz także z jakąś niezrozumianą tęsknotą.

Istoty z Siódmego Źródła pochylały się nad Ziemią. Wysyłały kolejną dawkę miłości, która była nieodzownym budulcem całego życia, koniecznością do wzrostu, lecz na zaburzonej Ziemi ciągle jest jej było za mało. Kiedyś to była taka piękna planeta – westchnęły Istoty – Czy da się ją uratować i przywrócić świetność – zastanawiały się. Wiedziały, że aby to mogło zaistnieć, ludzie muszą się przebudzić i zacząć żyć w harmonii, dopiero wtedy zaczną wytwarzać miłość potrzebną zrujnowanej planecie.

 - Och! – zawibrowała mocno jedna z Istot i wskazała w dół. Spojrzały w ślad za nią na ciemną Ziemię i zobaczyły trzy małe punkty, świecące mocnym, białym światłem. Kiedy Istoty skupiły na nich swoją moc, światełka poszerzyły się znacznie. Istoty rozpoznały swoje rodzeństwo.

Och, jak bardzo się wzruszyły! Nawet kosmiczne słowa nie oddadzą tego, co w tej chwili odczuły niebiańskie Istoty. 
Udało się! Przebudzeni! Wrócą do Domu! – wołały na przemian podekscytowane. 
Wiedziały, że dusze na Ziemi jeszcze czekała długa droga, ale stało się najważniejsze – droga została otwarta. Te dusze, które się przebudziły będą budzić inne dusze. Proces uwolnienia się zaczął.

Istoty Światła pochyliły się nisko nad Ziemię i zawołały z wielkim wzruszeniem:

Jesteście cudownymi Istotami Światła! Dziećmi Boga! Jednymi z nas…
Kochamy was! Wracacie do Domu!



sobota, 15 lutego 2020

Przypomnijcie sobie...

zdj.internet

Dom ten znajdował się w innym wymiarze, sześć poziomów wyżej od Ziemi. Zbudowany był ze światła. Przestrzeń, którą zajmował wypełniała energia miłości i radości.

Tego dnia wszyscy mieszkańcy domu zebrali się w największej komnacie. Było tam przepięknie. Komnatę rozświetlały magiczne kolory złota i delikatnego różu, a gdzieniegdzie wplatały się smużki ciepłej zieleni i aksamitnego błękitu. 

Roztaczała się aura błogości i szczęścia.

Środek komnaty wypełniało białe światło. W tym świetle stała niewielka grupka istot – widać było, że na coś czekają. Były bardzo podekscytowane.

Dookoła nich, w wielkim kręgu zebrała się cała liczna rodzina. Wszyscy oni patrzyli z troską na młode, podekscytowane Dusze. Mówili o nich  –  Odważne Dusze. Było to uzasadnione, bo te Dusze niczego się nie bały. Zawsze jako pierwsze z ich Domu podejmowały się różnych zadań i przecierały szlaki. One zawsze chciały czegoś więcej niż inni. Na wyprawach poza domem zapuszczały się coraz dalej i dalej. Były ciekawe całego wszechświata, przyglądały się różnym planetom, podglądając życie mieszkańców. Kiedy wracały i opowiadały jak wyglądają inne światy, czego doświadczają ich mieszkańcy, cała rodzina była zaciekawiona i wszyscy chętnie słuchali opowieści.

I chociaż Dusze dużo podróżowały, bywały w różnych odległych miejscach, były to jednak zawsze bezpieczne wyprawy, w znanym im polu energetycznym, z którego można było w jednej chwili przenieść się do Domu. 
Czasem pomagały jakimś zagubionym wędrowcom w odnalezieniu drogi, ale to nigdy nie było niebezpieczne dla nich samych.

Teraz sprawa wyglądała inaczej. Tym razem podjęły się czegoś zupełnie nieznanego. Wyprawy, która niosła ze sobą ogromne ryzyko. Do tej pory żadna Istota z ich Domu, nawet z tych najodważniejszych nie była tak daleko. Nikt jeszcze nie odważył się przekroczyć granicy tak niskiego, gęstego wymiaru.

Odważne Dusze zdecydowały jednak stanowczo, że chcą doświadczyć życia –  na Niebieskiej Planecie.

Tę planetę dostrzegli kiedyś, gdy zapuścili się na daleką wycieczkę, wyjątkowo daleką, dalszą niż wcześniej zamierzali.

 Niebieska planeta spodobała im się bardzo. Zaciekawione Dusze sprawdziły informacje na temat tej planety w bazie danych, która zawsze była dla nich dostępna.

Nazywała się Ziemia. Była naprawdę piękna. Wyróżniała się wśród innych planet niebieskim kolorem.  Dusze przybliżyły się, aby lepiej przyjrzeć się planecie. Ujrzały falujące wody oceanów, które tak lśniły błękitem w przestrzeni. Wodę rozświetlał blask pięknych promieni słońca. Zwrócili uwagę na zieloność lasów, która tworzyła niepowtarzalny widok. Nigdzie wcześniej czegoś tak wspaniałego nie widzieli. Drzewa w lasach były różnego rodzaju. Nad lasami dostojnie wznosiły się góry. Z gór spadały wodospady, a potem przekształcały się w rzeki, które płynęły przez góry i lasy…   

Zachwyciły się Dusze. To było przepiękne miejsce, i było tam tyle rozmaitości.

Musiały wracać, gdyż odczuły nagły sygnał –  wibrację wzywającą ich do Domu. Pożegnały więc Ziemię, ale wiedziały, że wkrótce znów do niej przybędą.

Od tamtej pory Dusze często przybywały nad Ziemię. Obserwowały krajobrazy, a im bardziej się zniżały, tym więcej nowych, wspaniałych rzeczy widziały. Były tam zielone łąki z różnorodnością kwiatów o różnych kształtach i kolorach. Pachniały! Były ogrody z drzewami, na których rosły różne owoce. Były one pokarmem dla mieszkańców. Dusze były ciekawe jak to jest jeść, chodzić, kąpać się w wodzie…

Podczas kolejnych i kolejnych wypraw na Ziemię, zachwycone nią Dusze poznawały coraz więcej. Zapoznały się i porozumiewały ze zwierzętami, tak jak wcześniej z wodami, drzewami, kwiatami.

Ale kiedy próbowały porozumieć się z ludźmi, nie było to możliwe – ludzie nie słyszeli ich. Z bazy danych Dusze dowiedziały się, że ludzie mają mocno obniżone wibracje, w celu doświadczania życia na Ziemi.  Ale gdy spotkały maleńkich ludzi – dzieci, okazało się, że z nimi mogą się porozumiewać.  Dzieci śmiały się! Ich radosny śmiech rozlegał się jak grające dzwoneczki. Dusze były tym zafascynowane. Zapragnęły śmiać się tak jak te dzieci! I bawić się w piasku razem z nimi!  

Wszystko na tej planecie wydawało się takie cudowne. Tylu rzeczy można było tutaj doświadczać, ale do tego potrzebne było ciało. Żeby doświadczać wszystkiego na Ziemi, trzeba było narodzić się w ciele i wejść w trzecio wymiarową energię. Do doświadczania życia na Ziemi innej drogi nie było.

Do tego był jeden warunek. Przed inkarnowaniem trzeba było wyrazić zgodę na zablokowanie pamięci.  Żeby móc żyć na Ziemi nie było innego wyjścia.

Odważne Dusze jednak niczego się nie bały,  a bardzo pragnęły znaleźć się i żyć na Ziemi!

Postanowiły  inkarnować się na niebieską planetę – na jedno ziemskie życie. To przecież krótko. Chciały doświadczyć siebie w ziemskich ciałach. Poznać jak to jest żyć w ciałach, w czasie i w ograniczonej przestrzeni.

O swojej decyzji poinformowały gwiezdnych rodziców i pozostałych członków licznej, duchowej rodziny, stanowiącej całość. Gwiezdni rodzice martwili się jak wszyscy rodzice we wszystkich wszechświatach o swoje dzieci, ale wolna wola była rzeczą świętą, więc nikt nie oburzał się, nie krytykował i nie karcił. Każda Dusza miała prawo decydować o sobie, o swojej drodze. Wola  ciekawych, odważnych Dusz została więc przyjęta i rozpoczął się proces przygotowawczy do przejścia na Ziemię. Razem z Radą Wyższych, którzy zarządzali wcielaniem dusz w różnych światach, uzgodniono wszystko w szczegółach.
Dusze rozdzieliły między sobą role, jakie miały odegrać na Ziemi. Były bardzo podekscytowane wizją nowego życia,  na początek samą wizją narodzin.


 Nadeszła pora pożegnania. Gwiezdni rodzice i pozostała rodzina pobłogosławili ich na drogę, żegnając słowami:
- Jak wiecie, pamięć zostanie wam zablokowana –  zgodziliście się na to. To może być trudne. Nie będziecie pamiętać kim jesteście i skąd pochodzicie. Ale z czasem zaczniecie sobie przypominać, tylko żyjcie w zgodzie z waszymi sercami. To w sercach będziecie mieć sygnał Domu i nawigację. Tam została zapisana cała wiedza o Was i tam odnajdziecie drogę do Domu. Tylko nie oddalajcie się od waszych serc.

Ciąg dalszy nastąpi

czwartek, 6 lutego 2020

Przypadkowe słówka

Pewnego dnia rzuciła mi się w oczy rejestracja jadącego przede mną samochodu - "ryj".
Rozbawiło mnie to i od tamtej pory zerkam na rejestracje specjalnie, ileż to ciekawych wyrazów można zobaczyć. W angielskim to po prostu literki, a czytając po polsku - ciekawostki.
Na zdjęciach te, które udało mi się pstryknąć.