Cris Froese Picks

sobota, 30 kwietnia 2016

Wspomnienie...

Kwiecień się kończy... Chciałabym zakończyć moje kwietniowe zapiski wspomnieniem o mojej siostrze. To było właśnie w kwietniu.
Czasem zdarzają się rzeczy,które zaskakują nas całkowicie..., jesteśmy wtedy jak dzieci nieporadni...

Cztery lata temu miałam jedyną,niepowtarzalną okazję polecieć do Chin.
Następnego dnia po przylocie do Shanghaju, pełna wrażeń, których nawet nie byłam w stanie na bieżąco przetrawiać..., szczęśliwa ze spotkania z córką i wnuczkami...,
Roześmiana, zachwycona egzotycznymi widokami,  odebrałam telefon z Polski..................
- Hela nie żyje – usłyszałam w słuchawce 




Odeszła moja siostra



Pośród gwarnego miasta
na Dalekim Wschodzie
przekrzykują się sprzedawcy
i skośnoocy przechodnie

Tętni chińska ulica
taką pełnią życia
Różnorodność,kolory,neony
i wspaniałe czerwone lampiony
się kołyszą...

Tam dostałam wiadomość...
i wszystko zamarło i stało się ciszą...
Myśl jak ból wbijała się ostra
Nie żyje twoja siostra.....



Moja siostra Hela zmarła nagle. Nie mogłam pojechać na pogrzeb. 
W takiej sytuacji to była rzecz nie wykonalna. 

Także w kwietniu, kilka lat wcześniej odeszła moja mama. Ona odeszła w naturalny sposób- na starość. Mama mieszkała ze mną i przy mnie się starzała. Byłam świadkiem tego procesu... aż do samego końca.

czwartek, 28 kwietnia 2016

Myśli Mistrzów

Lubię zapisywać myśli, zwłaszcza czyjeś - wielkich ludzi. Czasem jedno krótkie zdanie zawiera mądrość życia, przekaz, wskazówkę. Rozjaśnia horyzont...  Zapisuję, bo wiadomo, że jeśli przeczytam jednorazowo takie złote myśli (a trochę ich jest), to ile mogę zapamiętać..., no właśnie, najwyżej kilka. A kiedy po jakimś czasie, przeważnie przypadkiem, otworzę zeszyt i wpadnie mi w oko taka perełka..., to jestem szczęśliwa i na nowo pełna podziwu dla tych mądrości.
Dzisiaj właśnie przypadkowo, przeczytałam po raz kolejny cytaty
 Pierre Teilhard de Chardin (1881-1955)

„Nie jesteśmy ludzkimi istotami, odbywającymi duchową podróż. Jesteśmy istotami duchowymi, odbywającymi ludzką podróż”
„Miłość jest najpotężniejszą i wciąż najmniej poznaną energią.
Jedynie miłość zdolna jest zespolić żywe istoty tak, by się nawzajem uzupełniały i rozwijały, gdyż tylko ona odwołuje się do tego, co w nich najgłębsze”
Jeszcze jedna piękna myśl w tym temacie, nie wiem czyja, niestety – nie moja.
„Miłość jest najbardziej uniwersalną, powszechną, cudowną i tajemniczą energią kosmiczną”

Byłoby pięknie, tylko żeby ludzie chcieli dzielić się tym najpiękniejszym z uczuć. 

wtorek, 26 kwietnia 2016

Piszę dla siebie - tak się tylko mówi


Kiedy piszę, to czuję że jestem... istnieję.

- Piszę dla siebie, do szuflady - często słyszałam takie powiedzenie. Ja też czasem tak mówiłam, ale to nie jest do końca prawdą.
Przez jakiś czas pisanie dla siebie wystarcza, kiedy kończy się zeszyt z zapiskami, z radością sięgasz po nowy zeszyt, aby zacząć  przelewać do niego swoje myśli, ale pewnego dnia czujesz, że to za mało. Czujesz, że twoje zapisane myśli duszą się w tych zeszytach i chcą na wolność... Czujesz, że chcesz się nimi dzielić się z innymi ludźmi... I ta wewnętrzna siła zaczyna pchać cię w tą stronę. Chociaż powstrzymuje cię jeszcze niepewność twojego dzieła i boisz się krytyki jak diabli... to jednak twój wewnętrzny głos nie daje ci spokoju. Decydujesz się. Już ci wszystko jedno byleby wyskoczyć z tej szuflady... Chcesz opublikować swoje myśli ubrane w słowa i niech je ktoś w końcu przeczyta, zareaguje, skomentuje...

W czasach internetu jest na to wspaniała szansa - pisać blog:)

Już wcześniej, przez ok. dwa-trzy lata pisałam bloga " Emigrantka bez wyboru". To były samodzielne próby poznawania się z internetem, z całą tą techniką. Nie ze wszystkim umiałam sobie poradzić, a pomocy nie miałam. Nikt z mojej rodziny, znajomych nie miał do czynienia z blogiem. Jokoś dałam radę, ale mój blog kulał, bo wymagał więcej czasu niż byłam w stanie mu poświęcić i tak w końcu zrobiłam długą przerwę - kilkuletnią. Wiem, że takie przerwy są czasem potrzebne. Dobrze jest pożyć tylko w realu, ale wiem też, że do pisania zawsze wrócę

Od tamtego bloga do tego wiele zmieniło się w moim życiu. Zmieniłam też miejsce zamieszkania i mam inny widok przez okno.
  
Za moim oknem rośnie brzoza. Myślę, że jestem trochę jak ona. Jest słusznego wzrostu, więc pewnie ma już swój wiek... podobnie jak ja. 
Przyglądam się jej, jak stoi dumna w słońcu i szeleści listkami radośnie. A kiedy pada deszcz, przyjmuje go pokornie, opuszcza listki, pozwalając spływać kropli za kroplą...
W moim życiu także zmieniają się klimaty pogodowe. Cieszę się słońcem,a kiedy przychodzi deszcz, zastanawiam się nad przemijaniem. Często oddaję się wspomnieniom, bo to już taki wiek, że więcej pozostało za mną niż przede mną. Ale przyjmuję to spokojnie, starzenie się to naturalna rzecz. Przyjmuję je z pokorą i niezmiennie cieszę się każdym dniem. A kiedyś i tak przyjdzie Zegarmistrz Światła... jak to pięknie śpiewał Tadeusz Woźniak.