Rok 2020 już na początku przyniósł mi niespodziankę.
Zachorowałam.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo dookoła mnie chorzy
ludzie, wirusy szaleją o tej porze roku. Tylko, że ja nie choruję na żadne
przeziębienia od jakichś parunastu lat.
Teraz dopadło mnie znienacka. W jednej chwili opanowało
mnie okropne zimno(choć nie było gorączki) i położyło do łóżka natychmiast.
Gdy zimno odpuściło, dały znać o sobie wszystkie mięśnie
jakie mam na sobie i w sobie, a w następnej kolejności wszystkie stawy. I
wróciło zimno tym razem już na krócej. Żadnego kaszlu czy kataru.
Aż pewnego dnia obudziłam się z myślą, że już jest dobrze.
Wstałam bardzo osłabiona, ale z uczuciem wewnętrznej radości, z uczuciem
jakiegoś oczyszczenia.
Podczas choroby nie miałam ochoty na jedzenie, absolutnie
na nic. Ani nawet na picie. Którejś nocy obudziłam się z myślą, że mam
przygotować sobie sok z selera naciowego, pomarańczy i borówek i tym się żywić.
Faktycznie to mi smakowało. A pić mam tylko zimną wodę.
Moje uwielbiane herbatki odeszły w niepamięć.
Ponad tydzień żadnego czytania czy pisania. Żadnych
ekranów, ani większych ani małych.
Od kilku dni jestem na nogach, nie funkcjonuję jeszcze w
stu procentach, ale wracam.
Wytworzyły mi się nowe normy żywieniowe, może są przejściowe,
a może nie. Zobaczę w dalszych dniach, bo na razie trudno ocenić.
Zauważyłam, że razem z chorobą zniknęła mi dolegliwość w
ramieniu, która pojawiła się rok temu nie wiadomo skąd, a prześwietlenie nic w
tym miejscu nie pokazywało. Tyle czasu to mi się trzymało, a teraz samo znikło.
Naprawdę dziwny był ten wirus.
Pisała mi koleżanka, że teraz jej dziecko choruje "na wszystko", czyli ma stan zapalny: zatok, gardła, oskrzeli i płuc i że to taka wirusówka, ale lekarze dają dziecku antybiotyk, żeby nie było powikłań bakteryjnych. Teraz jest wiele zmutowanych wirusów i coraz trudniej z nimi walczyć.
OdpowiedzUsuńNie mniej wciąż najlepszym lekarstwem jest łóżko i sen.
Zdrówka Ci życzę,;)
Koniec roku i mnie załatwił. Dawno tak nie chorowałam już. Zobaczymy Mario, ale rezonans Szumana na przełomie 1/2 stycznia podniósł się i u trzymał na tym wysokim poziomie całe 13 godzin. To się prawie nie zdarza. Mam nadzieję na lepsze :)
OdpowiedzUsuńTo chyba jakaś odmiana grypy, teraz bakterie są tak zmutowane, że strach.
OdpowiedzUsuńSkoro organizm walczył po całości, to i inne dolegliwości przeszły.
Kiedyś miałam taką dziwną infekcję, że piłam tylko słodkie, jadłam lody a zachcianki miałam jak w ciąży, mąz biegł do KFC po frytki i kurczaka...
Zdrówka życzę!
Ja myślę, że to po prostu organizm upomniał się w jakiś sposób o to, co mu jest do szczęścia potrzebne. Dobrze jest go czasami posłuchać. Zdrówka życzę
OdpowiedzUsuńMój początek roku jest jak z filmu akcji. No tyle się dzieje, że ja się gubię. Nienawidzę chorób, niech idą precz! Wracaj do całkowitego zdrowia i niech wszelakie choroby się wręcz Ciebie boją! Uściski serdeczne. :*****
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka miała podobnie, a nie jest osobą łatwo poddającą się.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze że już sobie poszedł ten wirus.
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia Mario.
:-)
Najważniejsze Marysiu, że powoli wracasz do zdrowia. Dużo Ci go życzę.
OdpowiedzUsuńŻyczę zatem dużo zdrowia. Faktycznie, dziwny wirus, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Mnie też dopadł dziwny wirus przed świętami, dzień lekkiego kichania, dzień pokasływania, czasem chrypka i 2 tygodnie osłabienia z chęcią do polegiwania. Wirusy oszalały tak jak pogoda. Zdrowia ci życzę Mario
OdpowiedzUsuńBardzo Wam Kochani dziękuję za życzenia powrotu do zdrowia. Trochę to trwało, ale już jestem całkowicie zdrowa, czego i Wam życzę:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że powoli wracasz do zdrowia. Proroczy był to sen, zalecający sposób leczenia. Uściski.
OdpowiedzUsuńW rzeczy samej, dostałam po prostu przepis i wytyczne. Już jest wszystko dobrze - dziękuję.
UsuńSerdecznie pozdrawiam