Rozdział
9
W Leniewie wiosna wybuchła majem. Zieleń drzew, kwitnące krzewy i skwerki z wiosennymi kwiatami rozpostarły swój wiosenny urok, ciesząc oczy mieszkańców. W strefie nadrzecznej zrobił się spory ruch. Tam dzika przyroda pełna ptactwa, współgrała z tą stworzoną rękami człowieka. Było cudnie jak w rajskich ogrodach. Ludzie spacerowali, siedzieli na ławeczkach zachwyceni corocznym cudem odradzającego się życia.
Maria siedziała na tarasie kawiarni „ U Leśnej Wróżki”. Podziwiała przepiękny widok na okolicę, czekając na swoich gości – niewielkie grono ludzi z pracy.
Miała urodziny. Zwykle urodzinową kawę piło się po prostu w biurze podczas przerwy, ale w tym roku Maria chciała inaczej. Chciała czuć wyjątkowość tego dnia.
Do kawiarni przyszła trochę wcześniej. Chciała w tej pięknej scenerii pobyć chwilę sama. Sama ze sobą, ze swoim życiem.
Słońce przyjemnie grzało. Przymrużyła powieki, bawiąc się gamą kolorów pojawiających się nad i pod rzęsami. Chwila była zabawą… jak w dzieciństwie.
Myśli Marii pofrunęły w przeszłość do lat
dziecięcych, potem dalej aż do dnia swoich narodzin. Próbowała w wyobraźni
wejść w tamtą chwilę, poczuć to, co wtedy czuła… Czy rodząc się wiedziała jakie
będzie jej życie…
Wcześniej takie myśli nie przychodziły jej do głowy, ale teraz owszem, nawet często.
O
reinkarnacji była przekonana. Wiedziała też, że przed każdym kolejnym
narodzeniem dusza robiła plan na życie. Plan zależał od tego, jakiego
doświadczenia dusza chciała doznać albo jakiego musiała doznać ze względu na
karmę z poprzedniego życia. Były jeszcze inne dusze, które nie podlegały karmie.
One przychodziły na ziemię dobrowolnie, z wyższych poziomów, aby pomagać
ludziom.
Maria
coraz częściej zastanawiała się jaki był plan jej duszy, bowiem bywały takie dni,
kiedy czuła wyraźnie jakąś pchającą od wewnątrz siłę. Miała wtedy wrażenie, że
coś powinna zrobić, coś zmienić, może gdzieś pojechać… To uczucie nie dawało
jej spokoju.
Któregoś
dnia uświadomiła sobie, że takie uczucia towarzyszyły jej już w życiu
wcześniej, a po nich za jakiś czas następowały zmiany w jej życiu. Czyżby to
były znaki, że nadejdą zmiany? Ale co miałoby to oznaczać, skoro zmiany i tak
następowały...
Zaraz! A może to oznaczało – Uwaga! Nadchodzi zmiana, drogi będą się rozchodzić. Bądź czujna. Wybierz właściwą.
Tak! Czytała przecież o czerwonych chorągiewkach! Podczas robienia planu Opiekunowie przypominają – Nie przegap czerwonych chorągiewek!
Są one rozstawione w ważnych punktach życia. Na rozstajach
życiowych dróg, gdzie trzeba zmienić trasę, dokonać wyboru. Czerwona
chorągiewka pojawia się w postaci różnych znaków, wcześniej z nami umówionych,
ale tu tego nie pamiętamy. Wtedy COŚ nagle przyciągnie naszą uwagę: Sytuacja,
rzecz, człowiek, usłyszane lub przeczytane zdanie. To nas zastanowi, zdziwi,
zatrzyma na chwilę w miejscu... Następuje wtedy zmiana kierunku w życiu. Jeśli znaki odczytamy dobrze to wejdziemy na właściwą drogę i podążymy prosto do
domu. Jeśli nie, zbłądzimy, drogi trzeba będzie nadrobić, droga będzie z przeszkodami i do domu wrócimy później.
Intuicja.
Teraz Maria wie, że tylko intuicja daje dobre podpowiedzi. Trzymanie się swojej
osi. Ale kiedyś nie miała o takich sprawach pojęcia. Zresztą, nawet teraz gdy
już wie, uważność często jej ucieka. Egotyczny umysł wyprowadza ciągle w pole.
Czy zauważyła na swojej drodze czerwone chorągiewki?
Przeczytała
nie dawno, że istnieje Moc Urodzeniowa. Ta moc trwa cały miesiąc, dwanaście dni
przed urodzinami i dwanaście dni po urodzinach. Życzenia wypowiadane w tym
czasie w pełni świadomości spełniają się. Jedną noc w tym czasie zaleca się
spać na dworze, pod gwiazdami. To dla lepszego zjednoczenia z ziemią i niebem.
A
może by się tak przespać w ogrodzie – Maria już widziała lśniące gwiazdy na
granatowym niebie.
Chciałaby
poznać plan swojego życia… i dowiedzieć się kim jest kobieta, która czasem pojawia
się w jej snach i wizjach…
- Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam! – wesołe towarzystwo wkroczyło w ciszę na tarasie.
Każdy po kolei składał Marii życzenia. Zrobiło się gwarno i wesoło. Oprócz Basi, Kasi i Witka przyszły jeszcze dwie koleżanki i kolega, także z pracy.
Maria była szczęśliwa. Jak dobrze było widzieć ich wszystkich razem poza
pracą, roześmianych, przekomarzających się żartobliwie, w takiej jedności.
Podano
do stołu, więc wszyscy w ciszy zajadali się pysznym wiosennym tortem, gdy
otworzyły się drzwi.
- Sto
lat! Sto lat! – zaintonował męski głos przy wejściu.
-
Tata! – Maria rzuciła się w ramiona ojca, który z ogromnym koszem kwiatów,
prosto z długiej wycieczki, w samą porę zdążył na jej urodziny.
Cdn.
Chyba ojciec sprawił największą radość?
OdpowiedzUsuńO czerwonych chorągiewkach nigdy nie słyszałam.
Pozdrawiam Marysiu. :) .
No tak, ojciec to B bliska osoba. Ja też do nie dawna nie wiedziałam o tzw czerwonych choragiewkach, ciągle czegoś się dowiadujemy. Pozdrawiam Tereniu:)
UsuńJestem bardzo ciekawa dalszych losów Twojej bohaterki, chociaż w reinkarnację nie wierzę i czerwone chorągiewki też są mi obce. Natomiast w intuicję czy też "6 zmysł" jak najbardziej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJeśli dobrze wsłuchujemy się w intuicję to zawsze wiemy co zrobić, jak postąpić. Co do reinkarnacji, kościół katolicki utrzymywał nas w wierze, że życie jest tylko to jedno i koniec, ale ostatnimi czasy także kościół zmienia zdanie w tym temacie. Oczywiście każdy może mieć inne zdanie i to jest w porządku.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Czytam tę Twoją opowieść załadowaną wspomnieniami, przeplataną marzeniami, życzeniami i zastanawiam się nad światem, który przeminął albo właśnie mija. Pamiętamy rzeczy wybiórczo, najczęściej te, które zapadły w pamięć. Czekam na dalszy ciąg, czyta się świetnie.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Witaj Ultro. Dziękuję za przeczytanie mojej opowieści, którą do tej pory napisałam. Doceniam, dziękuję za komentarz. A świat zmienia się... Zycie na Ziemi w przyszłości będzie wyglądało zupełnie inaczej.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie:)