zdj od Miriam Lundren |
Wszystko jest energią i wszystko wibruje, z tą różnicą, że na różnych częstotliwościach. Wszystkie wirusy mają niską częstotliwość(5,5 - 14,5 Hz) i rezonują z negatywnymi emocjami. Ciało zdrowego człowieka wibruje na dużo wyższych obrotach i na wirusy powinno być odporne. Jednak bojąc się, pozwalamy wirusowi na panoszenie się. Zasilamy go swoją uwagą, przez co oddajemy mu energię i osłabiamy się. Sprowadzamy na siebie strach, śledząc nieustannie informacje na ten temat z tv i z innych źródeł i od innych osób. Wiem, że trzeba coś wiedzieć, ale trzeba ograniczyć śledzenie wiadomości do minimum. Wiadomo do czego prowadzi stres. Młodzi ludzie nie powinni umierać na ten wirus, a umierają, bo zbiorowy strach gdy dotknie młodego, obniża jego system odpornościowy do poziomu starego człowieka.
Dużo tego tematu widać też na blogach. Strach wywołuje w ludziach niskie pobudki. Przeczytałam na f czyjś krytyczny wpis o rodzinach z dziećmi, które wyszły do parku, bo zobaczyli trochę słońca z określeniem ich - bezmózgowcy. A w komentarzu jakaś pani napisała, że policja powinna przyjechać i wszystkich spałować!
Przykro czytać takie rzeczy.
Ludzie ze strachu zaczynają walczyć ze sobą, ale wymierzony cios zawsze odwróci się przeciw nadawcy. Ciągłe krytykowanie innych jak powinni się zachowywać w różnych sytuacjach nie zaszkodzi krytykowanym tylko krytykującym, bo w ten sposób sobie obniżają częstotliwość, a tym samym odporność.
.
Osobiście chodzę do pracy jak zwykle, bo ludzi w Domu Opieki zostawić nie można. Nie uskarżam się. Zaistniała taka sytuacja i trzeba stawić jej czoła.
Najlepsze, co można zrobić, to świadomie zająć się czymś, co nas od tego tematu odciąga. Książki, muzyka, medytacja, modlitwa, słońce, choćby nawet przez okno. Pogawędki z rodziną, ale nie tylko o wirusie. Humor wskazany jak najbardziej, bo podnosi wibracje.
Żyjemy w czasach transformacji Ziemi. Częstotliwość Ziemi wzrasta od kilku lat, ale ostatnio mocno przyspieszyła. Puls Ziemi w 1986 r wynosił 7,83 Hz, a teraz 27,4 Hz. Są nawet skoki o wiele wyższe. My także powinniśmy dostrajać się do jej częstotliwości dla własnego dobra. Nie poddawajmy się strachowi, szkodząc tym sobie i innym.. I tak będzie co ma być, tyle że z nami albo bez nas.
To początek zmian
Bądźmy dla siebie dobrzy, współodczuwający. Zachowajmy spokój, cokolwiek by się nie działo. Zjednoczmy się, bo w tym jest nasza prawdziwa MOC.
Dużo Istot zarówno duchowych jak i ludzkich jest zaangażowanych w pomoc przy przejściu Ziemi. Robią to dla nas z miłości, bez ich pomocy nie dalibyśmy rady. Jeśli więc nie potrafimy pomóc to chociaż nie przeszkadzajmy. Nie dokładajmy się do niskich wibracji na Ziemi.
Każdy reaguje inaczej, każdy ma inne potrzeby, mówią, że epidemia jak alkohol pokazuje nasze charaktery.
OdpowiedzUsuńJa właśnie wróciłam ze spaceru, bo już głowa mnie bolała od siedzenia w domu, a i kręgosłup domagał się ruchu.
Uważaj na siebie i zdrówka życzę:-)
Nic nie napiszę, tylko przytaknę i uśmiech prześlę ;D Będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane Mario i tego się trzymamy. Zdrówka życzę z całego serca.
OdpowiedzUsuńJa biorę przykład z Ziemi. Zwiększyłem częstotliwość zaglądania do barku, co automatycznie zwiększyło częstotliwość wizyt w sklepie...
OdpowiedzUsuńZapraszam do obejrzenia filmiku w moim ostatnim poście :)
OdpowiedzUsuńO to samo dokładnie chodzi ;)
To prawda Marysiu....., bo ciągłe gadanie o wirusie nam nie pomoże. Nawet dzisiaj w Jedynce PR słyszałam, jak p.psycholog radziła, aby przy spotkaniach unikać tego tematu. Wiadomo, jak piszesz Marysiu, że trzeba coś wiedzieć, chociażby dlatego, jak się zachować w przestrzeni publicznej w związku z tą trudną i niecodzienna dla nas sytuacją. Pozdrawiam. :) .
OdpowiedzUsuńStrach paraliżuje,stres obniża odporność, ja unikam meijsc zatłoczonych by nie słyszeć rozmów o tym co się dzieje...Medytacja, tak, podnoszenie energii, tak...i bycie w zaufaniu. Ściskam Mario:):
OdpowiedzUsuńNie mam tak rozległej wiedzy jak Ty, nie przemawiają do mnie te wibracje. Zgadzam się jednak z tym, że nie powinniśmy się poddawać strachowi, panice i złym informacjom. Pozdrawiam serdecznie, życzę zdrowia. Jako ta, która mogłaby być pensjonariuszem Domu Opieki, dziękuję że pomimo świadomości istniejącego zagrożenia, nie opuściłaś tych ludzi.
OdpowiedzUsuńStaram się jak najmniej o tym czytać. Wyszukuję sobie przyjemne zajęcia. Jest tyle ciekawych rzeczy do zrobienia, miejsc do zobaczenia, umiejętności do nauczenia!
OdpowiedzUsuńWitaj porannie Marysiu
OdpowiedzUsuńZ uwagą przeczytałam Twoje słowa. To prawda, strach paraliżuje. Coś o tym wiem. Dzisiaj zamieszkały u mnie smutki. Po prostu są i nie mają ochoty na odejście.
Ale Ciebie droga Marysiu podziwiam. Dodajesz mi sił. Dziękuję
Pozdrawiam budzącą się powoli niedzielą
Masz rację Mario.
OdpowiedzUsuńTrzeba zachować spokój i pozytywne myślenie.
Pozdrawiam serdecznie.
:-)
Dlatego unikam jak mogę mediów, tam jest taka sieczka obecnie, tyle sprzecznych wiadomości i analiz. Głowa boli od samego myślenia o nich. Wolę w spokoju jakoś do przodu iść.
OdpowiedzUsuńW sumie spacer w parku czy podobnym miejscu w odpowiednich odległościach od innych osób nie powinien zaszkodzić nikomu. Co innego takie akcje jak jakieś ogniska, grille, często nie z rodziną. A potem tylko płacz zostaje i narzekania na własną głupotę.
Trochę zazdroszczę morza. ^_^ Ale tak raczej pozytywnie (jeśli się da tak).
Pozdrawiam!
Pięknie to napisałaś Marysiu.. Uściski:))
OdpowiedzUsuńStaram się oglądać informacje raz dziennie, niestety jestem uzależniona od mówiącego radia więc siłą rzeczy w ciągu dnia różne wiadomości wpadają do ucha. Zauważyłam, że mniej teraz się mówi o koronie, przyzwyczailiśmy się chyba do statystyk. Zresztą tak to jest, że z czasem człowiek akceptuje każdą sytuację, nawet bardzo złą. Z kolei jednak bombardują nas teraz załamaniem gospodarczym zwiększonym skutkami korony. I szczerze mówiąc to wydaje mi się realne i tego się boję. Mario, wspaniały wpis, wezmę sobie do serca Twoje rozważania.
OdpowiedzUsuń