Wracając pamięcią do beztroskiego czasu dzieciństwa, do
tamtych miejsc, rozdwajam się… Jestem
tamtym bawiącym się dzieckiem i jednocześnie obserwatorem, który z obecnego
teraz przygląda się temu dziecku z rozrzewnieniem i tkliwością…
Pomysł takiego spotkania się, narodził się w głowie jednej z moich
kuzynek już jakiś czas temu. Dojrzewał powoli, bo kiedy dzieliła się tym z innymi, widziała, że nie wszystkie z nas podchodziły do tego z
entuzjazmem.
Ja oczywiście byłam na TAK od początkuJ
Większość z nas nie widziała się bardzo długo. Nasze drogi
porozchodziły się w młodości, kiedy pozakładałyśmy rodziny, powyprowadzałyśmy
się gdzieś… Niektóre z nas nie znały się wcale, nigdy się nie widziały, więc
jakieś wątpliwości były. Dzieli nas także różnica wieku, mieścimy się w
przedziale pomiędzy siedemdziesiąt jeden, a trzydzieści parę.
Zdecydowałyśmy, że spotkamy się tylko w babskim gronie, w
spokojnym miejscu, żeby przypomnieć sobie, odświeżyć więzi rodzinne, poznać się bliżej…
Spotkanie dotyczyło kuzynek z rodu mojego Ojca, który miał
siedmioro rodzeństwa, więc trochę nas jest, ale nie wszystkie dotarły. Stawiło
się nas trzynaście.
Spotkałyśmy się w pięknym miejscu nad jeziorem, na łonie
natury. Noclegi miałyśmy w domkach, a o wyżywienie zadbała tamtejsza
restauracja.
Spotkanie przerosło nasze oczekiwania. Nie było żadnych
wahań, żadnego dystansu. Od pierwszej chwili wytworzyła się atmosfera
swojskości, radości i rodzinności. Cieszyłyśmy się sobą nawzajem. Swoim
widokiem, opowiadaniem, serdecznym, szczerym śmiechem. Wspominałyśmy naszych
rodziców i swoje dziecięce lata – co
tylko się komu przypomniało. Śpiewałyśmy razem piosenki z czasów naszych
rodziców i nie tylko, aż zastał nas świt…
Mnie to spotkanie dostarczyło jeszcze większej dawki
wzruszeń…
Moje kuzynki przeobraziły je w poetycki wieczór. Czytały moje
wiersze, analizując je w piękny sposób, wspominały różne spotkania ze mną…
Dowiedziałam się, że zawsze byłam postrzegana przez nie jak poetka unosząca się
gdzieś ponad tym wszystkim, nawet kiedy byłam dzieckiem.
Z wielkim wzruszeniem odkrywałam siebie ich oczyma…
Wtedy była radość. Nostalgia dopadła mnie potem, po
powrocie…
Tamten zapach
tataraku
Żółtym kwieciem
uśmiechała się zielona łąka
i lśniło jezioro
od promieni słońca…
na Wodną Farmę zwołał nas krwi zew
lecz nie jestem pewna…, wydaje mi
się…
że byliśmy tymczasem
w starym domu, pod lasem…
gdy widziałam wasze
szeroko otwarte, wyciągnięte ramiona
czułam się taka szczęśliwa
tym widokiem… Urzeczona!
I mogłam się przeglądać w waszych
oczach
jak w zwierciadle czasu
czas zatrzymał się, zabrał mnie i
przeniósł
do tamtego kochanego lasu…
na leśną ścieżkę
gdzie w letnim, porannym słońcu
ciągle kołyszą się drzewa…
gdzie pewna dziewczynka
idzie sobie ścieżką
beztrosko podskakuje, śpiewa…
znalazłam się też przy stawie
nieopodal łączka stokrotek i maków
strumyczek, sitowie… bose stopy na
zroszonej trawie…
Boże! Jakże prawdziwy do łez…
jest zapach tamtego tataraku…
Dziękuję Wszystkim za piękne komentarze pod poprzednim wpisem:)
Bardzo się cieszę, że miałyście tak piękne, radosne, poruszające spotkanie. Wspaniale, że takie coś zorganizowałyście. Wiersz napisałaś genialny, czuć na całego Twoją wdzięczność za bezcenne chwile. Przepiękny post. Pozdrawiam kochana. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Agnieszko:) Tak, jestem wdzięczna, pięknie było i radośnie, a nostalgia też wydała owoc... Pozdrawiam Cię serdecznie:)
UsuńTen wiersz mówi wszystko! A takie spotkania po latach nie zawsze się udają z różnych względów. Ciesze się, że Wam się udało:-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, wiersz właściwie zawiera wszystko:) Udało nam się, cieszyłyśmy się sobą naprawdę szczerą radością:)
UsuńCo za spotkanie...co za wiersz! To musiało być niezapomniane przeżycie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Niezapomniane, na pewno i będzie powtórzone;)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Piękne chwile... ja bardzo lubię spotykać moje kuzynki... na szczęście udaje nam się to dosyć często.
OdpowiedzUsuńNo tak, najlepiej gdy kontakt jest przez cały czas, wtedy nie trzeba go odbudowywać;)
UsuńFajnie mieć dużą rodzinę. Nas jest przeraźliwie mało, więc zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńFajnie, w pokoleniu moich rodziców prawie w każdej rodzinie było sporo rodzeństwa i chociaż nie było bogato ale było wesoło;)
UsuńTakie powroty, po których pisze się potem takie wiersze to CUDA!!!
OdpowiedzUsuń:-)
Stokrotko, pięknie Ci dziękuję:)
UsuńGłowa pełna wspomnień, magia dzieciństwa, beztroski czas...Warto odnajdywać w sobie cząstkę dziecka;)
OdpowiedzUsuńWarto, nasze własne dziecko ciągle jest w nas obecne:)
UsuńMoja rodzina, choć duża, jak wiekszosc rodzin, zatracila więzi. Mało kto spotyka się dziś w licznym rodzinnym gronie. Czasem tego jest mi brak, a gdy nawal obowiązków, nawet tego nie zauważam.
OdpowiedzUsuńW każdym razie zazdroszczę Wam, że udało się spotkać 😄
To tak jest, każdy jest zajęty swoim życiem i zapomina się, a lata lecą. Jestem szczęśliwa, że my w porę się ogarnęłyśmy:)
UsuńDla mnie pretekstem do takich spotkań po latach była śmierć Mamy. Odrabiamy, często telefonicznie, po rozrzuciło nas po świecie, czasem kilkadziesiąt lat. Jednak bliskość pozostała. Jakbyśmy się wczoraj rozstali...
OdpowiedzUsuńPrzydarzyła Ci się wspaniała chwila. Nie wszyscy mają takie szczęście.
My podobnie, czasem na jakichś pogrzebach się spotykaliśmy i po jakimś pogrzebie zrodził się ten pomysł, żeby się spotkać w innych okolicznościach i najlepiej wszystkie razem. Bardzo się cieszę, że doszło do tego i że tak pięknie nam wyszło, tym bardziej, że jak piszesz nie wszystkim rodzinom się to udaje.
UsuńPiękne nostalgiczne spotkanie, ja sama takie uwielbiam i raz w roku już tradycyjnie w naszym ogrodzie takie spotkania się odbywają. Najbliższe już w sobotę :)
OdpowiedzUsuńOch, to wspaniałą macie tradycję, życzę pięknych wrażeń Gabrysiu:) Myślę, że my też będziemy kontynuować już razem z kuzynami;)
UsuńFajne spotkanie Marysiu. Wiersz piekny. :) . Pozdrawiam serdecznie. :) .
OdpowiedzUsuńDziękuję Tereniu:) Serdecznie Cię pozdrawiam:)
UsuńPrzepięknie:). Dzięki Tobie powróciłam na chwilę również do lat mojego dzieciństwa. A jeśli chodzi o zapach tataraku to zapraszam tutaj, jeśli mogę.... http://glosbagien.blogspot.com/2014/08/zapach-tataraku.html
OdpowiedzUsuńTo były najwspanialsze wakacje w moim życiu.
U Ciebie jest po prostu pięknie i uwielbiam zaglądać. To tylko z powodu braku czasu tak rzadko tu bywam... Pozdrawiam:)!
Naprawdę mi miło:) Byłam, przeczytałam świetnie podsumowujący wpis wiejskiego życia w sierpniowej Krainie Biebrzy z pięknymi jak zawsze zdjęciami. Chciałabym przebywać w miejscu, gdzie rozchodzi się zapach tataraku i mięty...
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Spojrzenie na siebie oczami innych bywa ... dziwne.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że spotkanie się udało. Ja bym się chyba nie odważyła.
Może być dziwne jeśli takiego spojrzenia obawiamy się z różnych powodów lub nie ufamy ludziom i ich ocenie. W moim przypadku było ok, wszystkie byłyśmy naturalne, prawdziwe, nikt nie grał nie swojej roli, żadnego udawania.
UsuńTakie spotkania po latach bywają pełne treści i wspomnień, bo każdy pamięta co innego i co inne uznaje za ważne. Zaowocowało cudownym wierszem, który znowu wzbudzi wszruszenie i radość.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Dziękuję Ultro. Z pewnością każda znas, na swój sposób wzbogaciła swoje wewnętrznie po tym spotkaniu, ja bardzo.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Przepiękny, nostalgiczny wiersz.
OdpowiedzUsuńA że mną dziś jakieś jesienne spleeny mgliste owiały, wpisał się wspaniale w mój nastrój.
Dziękuję.
Dziękuję Parafrazo, tym bardziej, że trafiłam w Twój nastrój.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Piękny wiersz Mario, piękne masz widocznie wspomnienia. Cieszę się:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwono:) Wspomnienia z wiersza są wspomnieniami mnie samej ze sobą z wczesnego dzieciństwa, a że mieszkałam można powiedzieć na łonie natury, to wspomnienia są piękne...
UsuńI znowu się rozmarzyłam.
OdpowiedzUsuńMaj kocham za rzepak, mlecze i wszechogarniającą zieleń.
Pozdrawiam żółto-zielonym majem
Witaj nadal majowo
UsuńBo u mnie nadal maj
Mam nadzieję, że czasem tu zaglądasz, bo jutro chciałabym zaprosić Cię na moje imieniny. Jak zawsze liczyć na ciekawe słowo
Pozdrawiam pachnącą końcówką maja
Ja także kocham maj za ...całokształt:)
UsuńByłam u Ciebie na "imieninach", choć nadal nie wiem jak masz na imię;)
Cudowny pomysł, żeby się tak spotkać po latach w babskim gronie, powspominać, porozmawiać i omawiać Twoją poezję w dodatku. Pięknie, po prostu. ;)
OdpowiedzUsuńLeno, bardzo fajnie było się spotkać, radość kwitła, a tym omawianiem mojej poezji byłam naprawdę zaskoczona i w pierwszej chwili byłam oniesmielona, bo co innego pisać, a co innego stanąć twarzą w twarz w licznym gronie i mówić o tym bez przygotowania;)
Usuńkochana moja piękny i wzruszający wiersz i dzięki za tak miłe spotkanie pozdrawiam do zobaczenia krystyna
OdpowiedzUsuńDziękuję Krysiu, że zawitałaś tu do mnie! Ściskam Cię w moich blogowych progach:)
Usuńten anonimowy to ja Krystyna Ostrowska z Prabut
OdpowiedzUsuńWiem już, buziaki Krysiu:))
Usuń