Otwórz serce
Otwórz
odczuwanie
Otwórz
zrozumienie
Odłóż
na bok powody
I
niech świeci słońce
Ukryte
wewnątrz ciebie.
Odkryj
Starą Pamięć
Ukrytą
w głębi Ziemi
W
roślinach
W
głębi wody
W
głębi ognia
Wewnętrzny
Ogień
Serca
To
jest ten Czas
To
jest Ta pora
Otwórz
Serce i Pamięć
Na
duchowe uzdrowienie
Na
gojącą wszystko miłość
Na
kwitnące drzewo
Życie
trwa
By
odkryć Boga
Mamy
nauczyć się być ludźmi
O
bijących mocno sercach
Tłumaczenie
pieśni ceremonialnej z Amazonii – Weronika Dąbrowska
Przyroda to nie tylko piękne widoki. Przyroda to piękna uzdrawiająca energia, która nas wspomaga, chroni, oczyszcza i uzdrawia. Dokonuje w nas cudu przemiany, jeśli tylko
na to pozwolimy.
Nie
trzeba się jakoś specjalnie starać, wystarczy spacerować wśród drzew albo
usiąść pod którymś i poprosić o wymianę energii. Drzewa zabierają od nas
bolesne, negatywne emocje, nasze troski i cierpienia, wszystko co nam już nie
służy i ładują w nas czystą, zdrową energią światła.
Pozwolenie
na wymianę energii w nas jest ważne, to kwestia naszej wolnej woli. Na koniec podziękujmy za to.
Drzewa, nawet oglądane na zdjęciach wykonują taki proces, ale w o wiele mniejszym stopniu.
Kiedyś
nie wiedziałam tego tak świadomie jak teraz, ale przez całe życie byłam z
naturą w zgodzie. Zapamiętane, bliskie obrazy z dzieciństwa mocno wrosły we
mnie i zawsze ciągnęło mnie do lasu, na dróżki i bezdroża.
Od
zawsze, od kiedy pamiętam zastanawiałam się nad życiem, nawet jeszcze
jako dziecko.
Zawsze
dużo rozmyślałam. Z konieczności, bo urodziłam się w takiej rodzinie, w takim
środowisku i w takim miejscu, gdzie w zasadzie nie mogło być inaczej. Tam
wszystko sprzyjało rozmyślaniom. Byłam najmłodszym dzieckiem w rodzinie i
najmłodszym w okolicy. Rodzice byli zajęci pracami, moje starsze
rodzeństwo też miało jakieś zajęcia, a ja miałam nielimitowaną ilość czasu na
przebywanie samej ze sobą.
Na
wsi każde gospodarstwo jest trochę oddalone od pozostałych. Miałam więc dla
siebie rozległe przestrzenie. Poza podwórkiem i sadem miałam do dyspozycji
kwieciste łąki, pola i miedze między polami, na których rosły poziomki i dzikie
jabłonki. Obok domu rósł las. To było moje naturalne środowisko.
Jako
dziecko byłam tam szczęśliwa, ale dorastając, często bywałam rozżalona na
los. Wszędzie miałam daleko, nie miałam takich przyjaciółek o których
zaczytywałam się w książkach i potem wśród rówieśników zawsze czułam się
"inna".
Teraz
jestem wdzięczna za tamto miejsce.
Wiem,
że warunki te były idealne dla duchowego rozwoju. Przebywanie wśród
przyrody i rozmyślanie w samotności sprzyja poznawaniu siebie. W samotności
przychodzą odpowiedzi na rodzące się pytania. Także moją "inność" z
czasem zaczęłam postrzegać jako coś wyjątkowego w pozytywnym znaczeniu.
Kiedyś
nie mówiłabym o sobie tak otwarcie, ale teraz nie mam z tym problemu. Przeszłam
już długą drogę... Ciągle nią podążam z radością, z radością
istnienia.
Przyrodę
kochałam zawsze, ale od jakiegoś czasu jestem świadoma jej naprawdę
wielkiej mocy i jej świadomości, która przewyższa naszą świadomość.
Co
jakiś czas odstawiam wszystko i całkowicie oddaję się naturze. Przebywam wtedy
na łonie natury ile tylko się da. Chłonę Jej widoki. Wsłuchuję się w Nią. W
odgłosy, w zapachy... Czuję w Przyrodzie puls przepływającego Życia.
Utożsamiam się z tym pulsem i czuję się Jej częścią.
Wsłuchując
się w Przyrodę, coraz bardziej poznaję siebie...
Nie
jestem z tego powodu odludkiem. Lubię przebywać z ludźmi, rozmawiać, śmiać się,
pomagać innym.
I lubię
blogować. To nie jest tak, że blogowanie przeszkadza mi w odpoczynku. Nie
przeszkadza, ale naszła mnie po prostu ochota na długie wakacje.
Blogowanie
jest dla mnie przyjemnością. Cieszę się, że pisząc bloga mam możliwość
dzielenia się swoimi przemyśleniami. Z przyjemnością także czytam Wasze blogi,
które zawsze coś wnoszą, inspirują do dalszych przemyśleń, działań.
Jednak
przede wszystkim staram się żyć w zgodzie ze sobą samą. Robię to, co w danym
czasie mnie cieszy. Wtedy wiem, że jestem w zgodzie ze swoją wewnętrzną prawdą.
I że spokojna i pełna pozytywnej energii mogę dać innym coś wartościowego od
siebie.
Chyba ludzie urodzeni na wsi maja inne postrzeganie przyrody, bardziej naturalne, bo było z nimi od zawsze. My -urodzeni w mieście, jesteśmy gośćmi natury i cały czas się jej uczymy.
OdpowiedzUsuńPięknym wierszem zaczęłaś, piękną myślą kończysz.
Pozdrawiam jesiennie:-)
Wydawałoby się, że naturalnie tak to wygląda, ale tak nie jest. Na wsi ludzie przyrodę mają na wyciągnięcie ręki, ale tych, co naprawdę zauważają jej piękno i moc, którzy ją szanują nie jest aż tak wielu. Napisałam, że dla mnie to były sprzyjające warunki, bo były, ale myślę, że człowiek musi mieć to coś, co przyroda może w nim rozbudzić. Wielu miastowych świetnie czuje naturę, myślę, że Ty także. Na pewno ludzie wsi, prawie wszyscy znają się na ziołach, grzybach, na robieniu wszelkich zaprawa, na kiszeniu kapusty, niektórzy potrafią przewidywać pogodę i jakie będą zbiory.
UsuńDziękuję Jotko i pozdrawiam:)
Też lubię obcować z naturą... Pod warunkiem, że w pobliżu dostępne są ciepła kąpiel i zimne drinki!
OdpowiedzUsuńZ przyrodą bywa różnie, czasem zamiast zimnych drinków można dostać zimnny prysznic:)
UsuńBardzo przyjemnie mi się czytało. Jesteś uziemiona w domu, a tak pragnę właśnie spędzić czas z naturą. No nic, zawsze mogę popatrzeć na zdjęcia i przez okno, albo przytulić się do liścia mojej rośliny w pokoju. Marzę już o zdrówku, a zapalenie ucha nie ustępuje, mimo że nie jest silne. Po przeczytaniu Twojego tekstu jeszcze bardziej chce mi się już wyjść, ale też zrozumiałam, że mogę nacieszyć się naturą w inny sposób. :))) Fantastyczny post, taki uspokajający i dodający szczęścia. Przytulam serdecznie. :))) <3
OdpowiedzUsuńNo a bycie 'innym' jest wielkim darem. :****
OdpowiedzUsuńDziękuję Agnieszko i podsyłam Ci uzdrawiającej energii:)) Przytulenie odwzajemniam:)
UsuńMnie teraz dopiero jest dane obcować z lasem, z naturą i nadrabiam zaległości z mojego " miejskiego" życia. Nie wyobrażam już sobie powrotu. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBardzo podziwiam ludzi, którzy chociaż długo żyli w mieście to jednak odnaleźli się w naturze i pokochali ją:) Serdecznie pozdrawiam Gabrysiu:)
UsuńDuchowość się ma albo nie, niezależnie od miejsca urodzenia. Znam wielu ludzi z takich okolic jak Twoja rodzinna, które o duchowość się nawet nie otarły. I Ty pewnie też takie znasz.
OdpowiedzUsuńA przyroda jest mi bliska, pod warunkiem, że nie raczy mnie leszczami :)
Oj, nie mam nic przeciwko leszczom :) Kleszczami miało być.
UsuńMasz oczywiście rację, znam osoby ze wsi całkowicie zaprzeczające duchowości i uduchowione osoby, które całe życie żyły w mieście. Wieś, przyroda sama nie zdziała cudu jeśli człowiek nie jest gotowy na duchowość, ale jeśli ma w sobie ten zalążek, może mu pomóc w rozbudzeniu. A kleszcze... to też część natury;))
UsuńCałe moje życie, to jeden wielki romans z Panią Przyrodą, więc doskonale Cię rozumiem:)
OdpowiedzUsuńTak, wiem, a skutki tego romansu to piękne zdjęcia i dowcipne posty:)
Usuń:)
UsuńNa szczęście Berlin jest bardzo zielonym miastem i ma piękne tereny podmiejskie- są lasy, jeziora , dwie rzeki. A do tego mam bliziutko olbrzymi Ogród Botaniczny, gdzie w dzień powszedni nie ma tłoku, ilość gości jest znikoma i można spokojnie pochodzić, pozachwycać się różnymi okazami przyrody, spokojnie posiedzieć i podumać.A do tego pod domem i wzdłuż całej ulicy rosną dęby burgundzkie i gdy tylko rano wstanę pierwsze co widzę, to drzewa. Te dęby burgundzkie będą miały liście całą zimę, tylko ich kolor już nie będzie atrakcyjny- różne odcienie brązu.
OdpowiedzUsuńCzłowiek za bardzo i zbyt bezmyślnie ingeruje w przyrodę i ją niszczy. I nie ma tu znaczenie czy to "człowiek miastowy " czy mieszkaniec wsi.
Miłego;)
O dębach burgundzkich musiałam poczytać, bo nie znałam tej nazwy. Z obrazków rozpoznałam, że występują także tu w Anglii, nawet dziwiłam się nieraz, że jakieś inne liście i pnie mają te dęby, teraz wiem dlaczego:)
UsuńJa też zaraz po wstaniu pierwsze co widzę to drzewa za oknem, nie wyobrażam sobie żyby nie było drzew w zasięgu mojego wzroku. W miastach nie zawsze tak jest, ale to zależy od ludzi, którzy robili projekty miast. W Niemczech jest dużo zielonych stref w miastach, przynajmniej w tych, w których ja byłam. Nie byłam w Berlinie, ale widzę te piękne zakątki Twoimi oczami:) Pozdrawiam serdecznie
Tak mnie zachęciłaś tą energią drzew, że zatęskniłam za przytuleniem się do mojego wiązu i mojej brzozy(już zmrok u nas). Mam też jarzębinę i lipę. To ponoć zdrowe i pozytywne dla człowieka drzewa. Bardzo mi dobrze mieszkać wśród przyrody, nawet jeśli w "środku niczego", to jednak w środku pól i otoczona roślinami, o które dbam. Przyroda ma moc, której nie można lekceważyć. Serdeczności Marysiu!
OdpowiedzUsuńHaniu, w środku niczego jest WSZYSTKO:) Wzruszyłam się na Twoją reakcje potrzeby przytulenia. Wszystkie drzewa są dla nas pozytywne, ale każde z nich spełnia inną rolę. Brzozy to ogólnie pielęgniarki i opiekunki, opiekują się dziećmi, kobietami w ciąży, pomagają uporać się z chorobami fizycznymi, wspierają ogólnie.
UsuńLipy to matki-opiekunki, gospodynie domu, dają stabilizację, poczucie bezpieczeństwa, opiekują się rodzinami, które zakładają swój dom, dbają o szczęście i harmonię. Oczyszczają aurę i cały organizm ludzki. Także kwiaty spełniają swoje role i szczęściem samym w sobie jest przebywanie wśród takiego bogactwa. Serdecznie pozdrawiam Haniu.
P.S.
Przytulać powinno się tylko drzewa dorosłe, tzn takie, które na dole pnia nie mają już gałęzi. Młodym mogą zaszkodzić nasze ludzkie toksyny. Także zimą nie powinniśmy przytulać, gdy drzewa śpią.
Witaj Marysiu.To o czym napisałaś ,jest dla mnie bardzo ważne.Kocham przyrodę.Jako dziecko mieszkałam w leśniczówce.Biegałam po lesie ,śpiewałam drzewom piosenki,rozmawiałam z echem,wodą,motylami.W wieku nastolatki wyjechałam do miasta..tam doznałam innego życia ,na początku mnie zauroczyło...Ale po latach zatęskniłam za ciszą.I tak marzyłam....Taj bym chciała na stare lata mieć domek w lesie....I musiałam doczekać lat 55☺☺ by znaleźć się w takim miejscu o jakim marzyłam .Powróciłam do lasu,mam swoje ukochane miejsca ,drzewa 100-letnie i nawet starsze ,kwiaty,owady,ptaki itd...Nigdy nie zamienię swojego miejsca ..Powróciłam do korzeni☺.Kocham dotykać i tulić sie do drzew,siedzieć pod nimi w cieniu..obserwować je i szukać ciekawych okazów.Jestem szczęśliwą osobą ,bo mogę żyć w nieskażonej jeszcze przestrzeni -mojej przestrzeni.☺☺Pozdrawiam marysiu cieplutko.Za niedługo zacznę pisać.
OdpowiedzUsuńDanusia, widzę, że przechowujemy w sercach takie same obrazki z dzieciństwa, też śpiewałam drzewom i bawiłam się z echem;) To był świat jak z baśni. Świat jest taki w istocie, żeby go takim ujrzeć wystarczy zaufać swojemu sercu. Wiem z Twoich opisów i zdjęć w jakim przepięknym miejscu mieszkasz, cieszę się, że Twoje marzenie się spełniło:) Ściskam Cię Danusia:)
UsuńUwielbiam mieszkać w mieście, ale...czasem potrzebuję oddechu, przestrzeni, spokoju, ciszy... każdy ma chyba coś podobnego w sobie...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Najważniejsze, żeby żyć w zgodzie ze sobą i w miejscu które lubimy, ale oddech wśród przyrody koniecznie choćby od czasu do czasu;)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Marysiu, takie uduchowione osoby nie są tak często spotykane, więc możesz być dumna, że urodziłaś się jako osoba wrażliwa, dlatego piękno natury przeżyłaś wyjątkowo bogato i do dziś masz co wspominać.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Ultro, jestem bardzo wdzięczna za wrażliwość jaką jestem obdarzona i doceniam to. Dziękuję za miłe spostrzeżenie. Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńŻycie w zgodzie z sobą to czas cennie spędzony...Sluchając swego glosu, swego serca, intuicji dokonujemy dla nas najlepszych wyborów...
OdpowiedzUsuńUwielbiam słuchać tez szeptów przyrody,,,,
Całkowicie zgadzam się z Tobą. Można w życiu poznać wszystko, ale najważniejszą rzecz można odnaleźć tylko w sobie.Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńSiebie poznać, znac to cenne:) Do miłego Mario
UsuńPrzyroda bardziej się udała Panu Bogu niż człowiek...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mario...
Tak... może to dlatego, że człowiek za daleko od natury odszedł i pobłądził...
UsuńPozdrawiam Stokrotko:)
Cieszę się, że wróciłaś do blogowania. Miałam dłuższą przerwę od pisania i czytania, bo zamkniętej w czterech ścianach, zabrakło mi tej energii,którą Ty czerpałaś z natury. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTak... czerpałam i czerpię w każdej wolnej chwili, to przykre, że nie każdy może tak po prostu wyjść do natury. Bardzo serdecznie pozdrawiam Iwonko.
UsuńCieszę się, że wróciłaś, Brakowało mi Ciebie i Twojego ciepłego słowa.
OdpowiedzUsuńŻyczę Tobie zatem spokojnego październikowego dnia, w którym odnajdziesz piękno, radość…..
W ten jesienny dzień zakop się w kolorowych liściach lub zatańcz wraz z nimi na wietrze.
Dziękuję Ismeno:) Oczywiście cieszę się widokiem kolorowych liści na drzewach i pod nimi kiedy szeleszczą pod nogami, lubię je śledzić gdy spadają zdrzew...
UsuńRównież jestem osobą wychowaną na wsi;-) Moc przyrody nie jest mi obca;-) a widok krowy na pastwisku - bezcenny;-)
OdpowiedzUsuńKontakt ze zwierzętami to dodatkowy dar wychowywania się na wsi, one tam stanowią część przyrody, tak są w nią wkomponowane:) Pozdrawiam serdecznie A :)
Usuń