Rozdział 4
Kryminał był taki
jak trzeba. Trup został znaleziony i wszczęto śledztwo. Pojawiało się coraz
więcej tajemniczych wątków, a przenikliwy detektyw podążał wszystkimi śladami.
Maria uśmiechnęła
się przerzucając kartkę nowego rozdziału. Jakże lubiła takie przebywanie z
książką. Siedząc sobie wygodnie w swoim domu otwierała książkę, która aż jej pachniała
historiami bohaterów, których za chwilę miała poznać. W tym jednym małym geście przenosiła się do
innego świata. Bez biletu i bagaży podróżowała razem z bohaterami w różne odległe zakątki ziemi a nawet poza nią.
I w każdej chwili mogła przeskoczyć z tamtego świata w ten, bez czekania na środki lokomocji i kiedy miała
ochotę wrócić tam. Czyż to nie było
wspaniałe…
W takim nastroju
zagłębiła się z powrotem w pachnące kartki książki. Mimika jej twarzy zmieniała
się co jakiś czas i przyglądając się temu można było odgadywać sceny z książki,
które przetwarzała jej wyobraźnia.
Maria zatopiła
się w czytaniu na kilka godzin. Wyłączyła piec i czytała dalej tak długo dopóki
nie odezwał się w niej prawdziwy głód.
Jednak po obiedzie jakoś nie mogła
skupić się na czytaniu. Kilka razy musiała cofnąć się w akcji, żeby zorientować
się skąd wzięła się nowa postać. Nie rozumiała tego, bo przecież to był ciekawy
kryminał i bardzo ją pochłonął, nawet o zapiekance by zapomniała gdyby nie
budzik.
A jednak myśli
zaczęły jej uciekać. Odłożyła książkę. Poprzeciągała się i zaparzyła kawę,
myśląc przy tym, że chyba za dużo jej pije.
„Dźwięk ten jest
powiązany z regułą tzw. złotego podziału” – błysnęło jej w głowie.
Złotego podziału?
– powtórzyła głośno i przypomniała sobie wszystko, czego dowiedziała się przed
południem o konspiracji z dźwiękiem.
Spojrzała na kawę
i przez chwilę pokiwała głową niezdecydowanie, aby w końcu skierować się w
stronę komputera.
- Co to jest
złoty podział? – zapytała gogli.
Otworzyło się
dużo stron. Wybrała jedną na chybił-trafił.
- Złoty podział
czyli boska proporcja…
„Złoty podział
występuje też pod innymi nazwami jak podział harmoniczny, złoty numer, złota
proporcja, boska proporcja, boska liczba, a jest to – podział odcinka na dwie części tak, aby
stosunek długości dłuższej z nich do krótszej był taki sam, jak całego odcinka
do części dłuższej. Innymi słowy: długość dłuższej części ma być średnią
geometryczną długości krótszej części i całego odcinka. (a+b)/a=a/b=fi
Jej wartość wynosi
1,618
Liczba Fi ma to
do siebie, że jeżeli podniesiemy ją do kwadratu, otrzymamy liczbę dokładnie o
jeden większą. Złoty podział możemy stosować w nieskończoność, a stosunki
pomiędzy odpowiednimi odcinkami będą złotą liczbą podniesioną do odpowiedniej
potęgi.
Złoty podział
występuje wszędzie: w naturze, fizyce, sztuce, architekturze…”
Maria
przypomniała sobie, że czytała wzmiankę o tym w książce „Kod Leonarda da
Vinci”, ale wtedy myślała, że zostało to wymyślone przez pisarza dla
urozmaicenia książki. Teraz z ciekawością czytała dalej.
„Według świętej
geometrii zbudowane są; słoneczniki, płatki wszystkich kwiatów, liście,
muszelki, ciało człowieka…
Występowanie
złotego podziału w budowie człowieka jak i w naturze jest niezwykłym zjawiskiem
i wskazuje na istnienie jakiejś wyższej reguły.
Ciąg Fibonacciego
1,1,2,3,5,8,13,21,34,55,89,144,233,377,610,987,1597…
Leonard z Pizy,
zwany Fibonaccim w roku 1202 omówił ten ciąg w dziele Liber abaci jako
rozwiązanie zadania o rozmnażaniu się królików. Nazwę „ciąg Fibonacciego”
spopularyzował w XIX w. Edouard Lucas.
Ciąg Fibonacciego
– ciąg liczb naturalnych, pierwszy wyraz jest równy 0, drugi jest równy 1,
każdy następny jest sumą dwóch poprzednich.
Polecam
obejrzenie filmu o złotym podziale w biologii – jest fascynujący”
Maria czuła , że
od nadmiaru matematyki kręci jej się w głowie. Za dużo tego było!
Ale po kilku
głębszych wdechach włączyła film dokumentalny – „Boska proporcja”
Na ekranie
ukazało się pole pięknych słoneczników. Główka jednego z nich została przybliżona i Maria zobaczyła
znaną każdemu tarczę słonecznikowych pestek. Na tarczę słonecznika komputerowo
naniesiono siatkę, która pokazała matematyczną budowę słonecznika. Złote
spirale krzyżowały się lewoskrętnie i prawoskrętnie. Jednych spiral było 55, a
drugich 89. Narrator wyjaśnił, że liczby bywają większe lub mniejsze, ale
proporcja zawsze jest złota. Owoc ananasa posiadał takich linii 8 w jedną i 5 w
drugą. Potem był kalafior, szyszki, muszle, kwiaty, liście, łodygi…
Przy niektórych
warzywach czy owocach padało jeszcze jedno określenie – złoty kąt.
Maria patrzyła na
ten doskonały porządek, cudownie uporządkowane piękno i była pod wielkim wrażeniem.
Chociaż znała jak każdy - owoce,
warzywa, szyszki, to miała wrażenie, że tak naprawdę po raz pierwszy ogląda te
cuda natury! Ogarniał ją podziw i wzruszenie.
Narrator opisywał
pojawiające się na ekranie zdjęcia, a w tle słychać było delikatną muzykę.
Razem stanowiło to piękną scenerię.
Po pokazaniu
złotej proporcji w przyrodzie, przyszła kolej na ciało człowieka, które jest
także mierzalne w ten sposób.
Leonardo da Vinci
wiedział już o złotej proporcji w roku 1490, rysując człowieka witruwiańskiego.
Rysunek stworzony ołówkiem i atramentem na papierze, przedstawiał figurę
nagiego mężczyzny w dwóch nałożonych na siebie pozycjach, wpisaną w krąg i
kwadrat. Rysunkowi towarzyszył tekst sporządzony tzw. pismem lustrzanym.
Maria patrzyła na
ten znany wszystkim obraz, ale nigdy nie zastanawiała się nad nim aż do teraz
– Jakimże mądrym człowiekiem był Leonardo…
wyprzedzającym o epokę, a może o więcej niż jedną świadomość ludzi… - zamyśliła
się na chwilę – Dlaczego on już wtedy wiedział takie rzeczy, skąd…
Tymczasem na
ekranie ukazało się niebo, gwiazdy… galaktyka. Na obraz galaktyki nałożono
komputerowo złotą spiralę, która pokrywała się z nią idealnie. Podzielono ekran
na pół i obok pojawiło się inne zdjęcie – zwinięty dokładnie tak samo płód
ludzki w łonie matki…
Maria czuła się
jak wyjątkowy gość, którego zaproszono na premierę. Nigdy nie myślała w taki
sposób o świecie, który ją otaczał. Świat po prostu był. A teraz jakby specjalnie
dla niej odsłonił swoje prawdziwe oblicze. Świat był taki idealnie uporządkowany, piękny
w każdym calu…
Film się
skończył, a Maria nadal trwała w zachwycie.
Ale skoro
wszystko było i jest w takim idealnym porządku, to skąd w ludziach tyle chaosu?
Dlaczego ciągle ze sobą walczą, zabijają się? – pojawiło się pytanie, całkiem niepotrzebnie,
bo tylko zaburzyło ten wzniosły nastrój.
Ludzie stanowczo
nie pasowali do tego idealnego porządku…
Maria uznała, że dobrze jej zrobi
zaczerpnięcie świeżego powietrza.
Nie wiedziała
tylu rzeczy, kto wie czego jeszcze nie wie… Z głową pełną myśli zarzuciła kurtkę i wyszła
przed dom.
Słońce było tuż
nad zachodem. Zapatrzyła się w nie… Ciekawe czy budowa słońca odpowiada także
złotej proporcji – zastanowiła się z uśmiechem – Chyba tak, przecież cały
wszechświat jest w boskim porządku… Tylko z ludźmi jest coś nie tego.
Słońce powoli schodziło
w dół.
Maria cieszyła
się, że ich dom stał na wzgórzu. Chociaż nie było ono bardzo wysokie, to jednak
widok stąd był rozległy i mogła podziwiać zachodzące słońce w pięknej odsłonie,
które nad horyzontem wyglądało tak nostalgicznie…
Zdała sobie
sprawę, że dawno już nie przyglądała się zachodzącemu słońcu. Przeszukując
pamięć, odnalazła obrazy zachodów i
wschodów słońca nad morzem, nad jeziorem…
Wtedy byli razem
z Piotrem…
Ogarnął ją nagle niespodziewany
żal, a jego mocne ukłucie przeszyło ją na wskroś! …
Kiedyś byli tacy
szczęśliwi. W ich życiu była radość, miłość… Mieli różne plany na przyszłość. Wszystko tak
szybko się skończyło. Za szybko…
Ledwie się zaczęło, a już się skończyło. Dlaczego? Mogliby teraz oglądać
ten zachód słońca stojąc razem, blisko siebie… Gdyby tylko…
Dość! –
wykrzyknęła głośno – Co mnie naszło… - czuła jak gardło zaciska i napływają
łzy. Postanowiła jednak wziąć się w garść.
Nie będzie się
rozklejać, o nie! To było dawno temu i dawno temu się skończyło – zdecydowanym
ruchem przetarła załzawione oczy.
Na horyzoncie,
nie zważając na nic, pojawiły się przepięknie
podświetlone słońcem chmury, a zaraz
potem na całym nieboskłonie ukazały się przecudnych kolorów zorze. Widok był
zachwycający!
A łzy mimo to cisnęły się
falą i nie starczało jej sił, aby je powstrzymać. Pchały się nie zaproszone,
nie zapowiedziane, nie spodziewane… Nie rozumiała skąd się nagle wzięły. Jej uczucia
do Piotra dawno przecież wygasły, wspomnienia wyblakły…
Nie raz rozmawiała o nim z różnymi osobami i nic się nie działo. Owszem,
smutno jej było z powodu takiego zakończenia ich związku, ale dawno już pogodziła
się z tym.
Z czasem
zrozumiała nawet, że to nie do końca była jego wina. On nie był świadomy tego,
co robił z nim alkohol. Nie czuła
nienawiści do Piotra ani nawet żalu, który kiedyś trzymał ją dość długo.
Zamknęła tamten
etap życia. Zamknęła… więc o co teraz chodzi… – próbowała odgadnąć, wstrząsana
spazmami głębokiego szlochu. Łzy płynęły strugami. Już ich nie powstrzymywała.
Poddała się tym nagłym emocjom, które wtargnęły w nią i zawładnęły. Ten nagły
płacz przejął dowodzenie, zawładnął nią, nie mogła nic zrobić tylko pozwolić łzom
płynąć.
Gdy nieco się
uspokoiła uświadomiła sobie, że właśnie w jednym dniu, od nie pamiętnych już czasów, oglądała
wschód słońca, a także jego zachód. Na tę myśl rozpłakała się ponownie jakby to
miało coś wyjaśnić lub w czymś pomóc.
Stała tak i płakała dopóki ślady zórz nie zniknęły
całkiem.
Gdy weszła do
domu poczuła ogromne zmęczenie. Odczuwała nadmiar wrażeń. Umyła się, włączyła
telewizor do towarzystwa i położyła się na kanapie, otulając się miękkim,
przytulnym kocykiem.
Przespała prawie
dwie godziny. Obudziła się w lepszej kondycji. Sen przyniósł jej ulgę. I choć nie lubiła popołudniowych drzemek, to
teraz czuła wdzięczność, że sen do niej przyszedł. Wstała oczyszczona. Tak
jakby emocje i myśli wyprały się w jej łzach i osuszyły we śnie. Była spokojna
jak nigdy. Wróciła do czytania, tym razem śledziła akcję w książce bez zakłóceń
i cieszyła się czytaniem aż do jej zakończenia.
Cdn.
Mnie też głowa rozbolała od nadmiaru matematyki, ale harmonia panująca w przyrodzie jest faktycznie zadziwiająca. Czemu ludzie nie potrafią jej osiągnąć w życiu? Może dlatego, że w swej zarozumiałości uważamy się za najmądrzejszych. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak, trochę pokory by nam się przydało. Pozdrawiam serdecznie Iwonko:)
UsuńNie słyszałam o złotym podziale, a może zapomniałam?
OdpowiedzUsuńTereniu zachęcam Cię do obejrzenia filmu dok o tym, jest piękny:)
UsuńWiele jest rzeczy na świecie, o których się filozofom nie śniło...
OdpowiedzUsuńZłoty podział jest wszędzie. Coraz bardzie dociera do mnie, że ludzi tez on dotyczy. Z dołu nie widać za bardzo, ale jak ociupinkę podskoczysz, wszystko jest takie, jak trzeba. Pasuje. Rozwój to i łatwa, i trudna sprawa ;)
OdpowiedzUsuńI czasem trzeba wypłakać nieuświadomione i zatrzymane.
Jakiż Genialny jest Stwórca, ciągle mnie coś zadziwia. Jak się raz podskoczy i zobaczy prawdę życia to haczyk połknięty;) Co do płaczu, to chyba najczęstszy sposób na oczyszczanie, uwalnianie całego bagażu w nas - u mnie tak właśnie się działo.
Usuń