Z Pekinu polecieliśmy do Xi'an, aby zobaczyć kolejne niezwykłe miejsce. Miejsce, w którym bez względu na dzieje wieków i zawieruchy historyczne, a także na anomalia pogodowe - na posterunku trwa - od 210 p.n.e. Terakotowa Armia. 7,5 tys. żołnierzy stoi w pogotowiu. Są dumni. Zapatrzeni przed siebie, ale ich wzrok jest czujny. Gotowi w każdej chwili obronić swojego Cesarza.
Wykopaliska są zabudowane ogromną halą. Najlepiej zachowanych wojowników postawiono w oszklonych gablotach. I można było z bliska spojrzeć im w oczy.
|
Obrazki przedstawiają prace przy wykonywaniu terakotowej armii |
|
A to już sklep z żołnierzami do kupienia. Od miniaturkowych do naturalnej wielkości. Poza tym w sklepie były inne przepiękne rzeczy jak; parawany, obrazy, wazy, rzeźby, figurki, meble. Wszystkiego nie sposób pokazać.
|
|
Po drodze widzieliśmy pomnik koni, zapewne... z terakoty. |
|
Widoki z samochodu
|
|
Chyba za dużo drutu wzięli ze sobą, ale może się jeszcze przyda... Pranie suszące się na drutach od prądu też często widać, ale zdjęcie mi się nie udało |
|
Tajemniczo wyglądający ogród, ale był zamknięty, z powodu jakichś prac |
|
Zwiedziliśmy łaźnie królewskie |
|
Można było spacerować, ale nie wszędzie;) |
|
Można było zrobić sobie fotkę za stosowną opłatą. Korona ważyła z pięć kilo. |
|
Chińczycy nie uznają "4", bo jest pechowym numerem! Do tego stopnia, że nie ma czwartych pięter - po prostu;) |
|
W tym hotelu, podczas śniadania(chiński bufet, czyli bierz co i ile chcesz), podszedł do nas pan i zapytał - Czy mogę już zabrać te naczynia? - po polsku! Ku naszemu osłupieniu. Okazało się, że to student z Warszawy na rocznej wymianie. Był tam już osiem miesięcy, ale dopiero po raz pierwszy usłyszał, że ktoś rozmawia po polsku i postanowił nas zagadnąć:) |
|
Zięć smakował różności -"coś" z morza |
|
Jeszcze luźny spacer po chińskim mieście |
|
I czas do domu
Osiem godzin dostaliśmy z powrotem;) |
|
Obserwowałam na swoim monitorze nad jakimi krajami lecimy(Młode wolały filmy) |
|
A jak zobaczyłam Polskę, zrobiło mi się ciepło na sercu:) |
Ciekawa jestem czy ów cesarz sam wpadł na pomysł tej terakotowej armii czy może któryś z jego podlizuchów? I niech mi ktoś wytłumaczy po co?
OdpowiedzUsuńOczywiście można odpowiedzieć, że po to, byśmy dziś mogli to podziwiać;)Ciekawe również, czy ci robotnicy dostawali za tę pracę jakieś wynagrodzenie czy było to dzieło "ku chwale ojczyzny i cesarza?"
A te patyki z tego "czegoś do jedzenia" to były zamiast miski/talerza czy może również do zjedzenia?
Kursuje powiedzenie, że Chińczyk idąc rozgląda się co można z otaczającego go świata zamienić w jedzenie, a Japończyk zastanawia się wciąż jak najciekawiej podać jedzenie.
Mąż mojej znajomej wraz z kolegą prowadzili kiedyś sklep z antykami i między innymi mieli oryginalne meble chińskie-rzecz sama w sobie zachwycająca, tylko mało praktyczna.Były też u nich komplety "herbaciane" z laki i podobno można było je używać tak jak porcelanę.
Sklep splajtował a panowie podzielili się antykami i teraz co jakiś czas znajoma usiłuje meble zamienić na gotówkę, ale chętnych brak;)
Piękną wycieczkę miałaś Mario, naprawdę piękną.
Miłego;)
Myślę, że cesarz tak wymyślił i tak kazał i kropka. Wynagrodzeniem było zostawienie przy życiu. A może się mylę, może faktycznie żołnierze kochali swojego wodza... To "coś" do jedzenia, leży na talerzu. Rodzaj jakiegoś jeża, stąd kolce. Zięć wyjadał łyżką to coś ze środka, kolce zostawił;) Dziękuję Anabell;)
UsuńWow, jak radosna relacja, gdy odnalazłam Cię wśród tych figur stwierdziłam, że nie pasujesz, bo zbyt radosna jesteś:-)
OdpowiedzUsuńTen zamknięty ogród, to sadząc po figurach chyba jakiś ogród rozkoszy...
Rozumiem, że ktoś chce kupić parawan, wazę czy mebel, ale kupować takich żołnierzy? Do ogrodu czy jako kolumny?
Wszystko to bardzo ciekawe, a gdzie nie ma Polaków?
Bardzo dziękuję za tę relację :-)
Dziękuję Jotko;) Musiałam wspinać się na palce, żeby było mnie widać;)
UsuńŻołnierze, owszem, mają powodzenie u turystów, tylko odpowiednio mniejsze figurki, takie - do walizki. Jako ozdoba w salonie, prezentują się oryginalnie, też nabyłam;)
Fajna relacja Marysiu. Luźny spacer podoba mnie się bardzo.
OdpowiedzUsuńDziękuję Tereniu;)
UsuńFascynujące, Chińczycy mnie zadziwiają!
OdpowiedzUsuńOj, mnie zadziwili nie raz;) Pozdrawiam:)
UsuńNiesamowita ta armia terakotowa.
OdpowiedzUsuńWszystko inne też bardzo ciekawe.
Dziękuję Ci Mario za tę relację i zdjęcia.
Pozdrawiam.
Stokrotko, ja też Ci dziękuję:) Pozdrawiam:)
UsuńArmia z terakoty jest zjawiskowa i niezwykła, masz szczęście, że widziałaś ją na własne oczy, ja na razie tylko pojedyncze figurki na różnych wystawach w różnych muzeach. W sklepie wydałabm pewnie majątek, a takie cudo koniecznie musze kiedyś skosztować :)
OdpowiedzUsuńAnno, sklep był ogromny, a w nim najróżniejsze cuda. Za mało czasu mieliśmy, żeby wszystko w nim obejrzeć. Trochę więcej czasu spędzaliśmy w sklepach z ciuchami, torebkami itp. Oj, było w czym wybierać;)
UsuńArmia z terakoty mnie powaliła... Miałaś piękną wycieczke, której nie zapomnisz chyba nigdy. Dzięki za tę relację. Nie sądzę żebym kiedykolwiek pojechała w tamte strony.
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwono. Zwiedzanie świata, to jedna z najcenniejszych rzeczy w życiu, które nam się zdarzają. I zostają w nas na zawsze.
UsuńMarysiu zazdroszczę .Bardzo ciekawy kraj do zwiedzania..Nigdy pewnie tam nie dolecę.Marysiu odzyskałam bloga::)) zostaje na starym ,ale nowego nie kasuję może się przydać::))))
OdpowiedzUsuńMoże Macierewiczowi tą armię pokazać? Też sobie zrobi wojsko z terakoty...
OdpowiedzUsuńOn, zdaje się jest żądny krwi żywych.
UsuńJa też chcę! Ja też chcę takie cuda zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńMiałaś naprawdę fantastyczną wycieczkę :)
To prawda Ariadno, różne cuda zobaczyłam:)
UsuńPowiem krótko - WOW !! Zazdroszczę tej egzotyki
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i za WOW;) Pozdrawiam Jago:)
UsuńMario, dziękuję za wizytę na moim blogu. Wpadłam z rewizytą.
OdpowiedzUsuńPiękną miałaś podróż. Ja wybieram się do Indii. Może mogłabyś mi udzielić jakichś wskazówek, bo nigdy jeszcze nie byłam w tamtych stronach.
Pozdrawiam
Czarownico, dziękuję, że wpadłaś;) Wskazówki, hmm...z toaletami jest różnie, więc bez papieru z domu nie wychodź i uważaj na handlarzy. Nawet w normalnym, wielkim sklepie, można się handlować, a nawet trzeba, bo inaczej wcisną Ci wszystko i nieźle na tym zarobią;) Język nie jest przeszkodą - wszystko pokażą Ci na kalkulatorze;)
UsuńKiedyś w moim mieście była wystawa Chińskiej Armii Terakotowej (pewnie jakiejś części podróżującej po świecie). Było to niesamowite przeżycie zobaczyć coś takiego. Tam na miejscu to pewnie robi jeszcze większe wrażenie.
OdpowiedzUsuńTak, wrażenie jest ogromne, kiedy wiesz gdzie stoisz i co właśnie oglądasz:)
Usuń