Tej jesieni nazbierałam jadalnych kasztanów i trochę o nich zapomniałam. Pyszne są takie prosto z pieca. W Anglii rosną sobie wszędzie.
Poniżej zdjęcia kasztanów na drzewie jeszcze w opakowaniu, a wcześniej kiedy kwitną wiosną.
To zdjęcie zrobiłam wczoraj. Taki ciekawy krzew, kwitnie nie zważając na późną jesień i wychyla się zza murka, że zapragnąłem go pstryknąć
Grudzień się zaczął i wszyscy myślą o świętach. Wiele domów już się przystroiło na tę okoliczność, a tv serwuje świąteczne filmy... Przyspieszamy.
Ale apropo świecidełek, wyczytałam w "Crazy nauka" że brokat, którym ozdabia się tyle rzeczy(kosmetyki, żele), przy okazji świąt piękne ozdoby - zabija życie w rzekach, jeziorach, oceanach. Filtry nie wychwytują tych drobniutkich mikroplastików i brokatu uzbierało się w wodach już pokaźne tony.
No i niby pięknie, a smutno...
Nigdy nie jadłam kasztanów .Są u nas w sklepach ,ale nie wiem jak to przyrządzić .Piękne drzewo:::)U nas już wszędzie kolorowo::))taki czas.Ja nie znoszę brokatu::)I nie używam,cieszę się ,że nie przyczyniam się do zatrucia wody::))nawet o tym nie wiedziałam..że są takie kłopoty z tym..Dobrze wiedzieć::)Pozdrawiam Marysiu::))
OdpowiedzUsuńDanusia, ja też nie wiedziałam, człowiek się nie zastanawia przecież nad wszystkim i mam trochę ozdób z brokatem.
UsuńKasztany najlepsze są upieczone w piekarniku po uprzednim nacięciu, ale można też je gotować, robić z nich zupę. Pozdrawiam ciepło:))
Lubię pieczone kasztany i lubię zupę kasztanową. I wykorzystuję często mąkę kasztanową, bo jest bezglutenowa.
OdpowiedzUsuńJesteśmy osobnikami, który sami podcinają gałąz na której siedzą. Niszczymy wszystko w zasięgu naszego wzroku i rąk.
Oglądałam film dokumentalny o tym, jak człowiek bezmyślnie niszczy otaczająca go przyrodę. Tyle tylko, że w ten sposób dąży również do własnej zagłady.
Miłego;)
Zupy nie jadłam, ale pieczone pycha, a o mące czytałam może wypróbuję.
UsuńJest to zastanawiające, dlaczego nasz gatunek jest taki ograniczony w myśleniu, bo jednak widać, że spory procent zatrzymał się w ewolucji...
Nigdy w życiu nie jadłam pieczonych kasztanów.. jak one smakują?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Smakują trochę jak pieczone ziemniaki, trochę jak orzechy, lekko słodkawe;)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Pieczonych kasztanów jeszcze nie jadłam...
OdpowiedzUsuńOstatnio wieszam na choince ozdoby ze słomy, filcu i drewna.
Celebrowanie świąt faktycznie przyspiesza, ale nie mam nic przeciwko, bo za oknem buro i ponuro, słońca nie widziałam chyba tydzień...
Takie naturalne ozdoby są fajne, też się chyba przestawię. Kiedyś robiło się łańcuchy z kolorowego papieru, bibuły i słomek, szyszki, jabłka i ciasteczka z dziurką;) I też było ok;)
UsuńOzdobiony dom wygląda uroczyście i rozświetla ponury, krótki dzień to prawda, ale ja jeszcze troszkę poczekam, chociaż z tydzień;)
Prześliczne te drzewa i krzew. Lubię pieczone kasztany, ale nie ma nawyku, to i nie pamięta się o nich. Znam miejsce, gdzie rośnie kasztan jadalny, nawet niedaleko, w sąsiedniej wsi, ale nie byłam tam 30 lat i... no właśnie, ciekawe, czy jeszcze tam stoi?
OdpowiedzUsuńRzadko podobają mi się ozdoby z brokatem. Sama brokatu nie używam. A teraz, jak napisałaś, że strasznie szkodzi, tym bardziej będę go unikała.
Święta mi zobojętniały, nie robimy ich od paru lat i nikt na tym nie cierpi. Wolimy odpocząć bez tej świątecznej gorączki i tak jest fajnie.
Ja taka brokatowa też nie jestem, ale trochę ozdób choinkowych z brokatem jednak mam. Z tymi świętami to u mnie różnie. Lubię klimat Bożego Narodzenia, ale moje wyobrażenie o nim często zderza się drastycznie z tym wszechobecnym "szaleństwem" w sklepach, domach, więc nie dziwię Wam się, bo mnie też czasem się odechciewa. Dom przyozdabiam świątecznie, ale jedzenia dużo nie robię.
UsuńLubię kasztany, ale rzadko je jem, mam chyba gdzies opakowanie, zaraz chyba zrobię, bo mnie zachęciłaś.
OdpowiedzUsuńA brokat... tak... na szczęście wolę cekiny :)
Ja też jem rzadko, jak się przypomni, chyba, że jestem w mieście to gorąca tutka w rękę obowiązkowo;)
UsuńNo właśnie, cekiny są większe to w razie czego na filtrze się zatrzymają:)
Na kasztany jestem uczulona - zarówno kwitnące jak i owocujące. A z klimatem świątecznym- masz rację. Mam wrażenie, że z roku na rok szybciej nas "nastrajają" , oby tylko wystarczyło go do samych Świąt...
OdpowiedzUsuńO, nawet nie wiedziałam, że można być uczulonym na kasztany.
UsuńCo do świąt to marketing tak naciska i wciska, a ludzie w końcu ulegają pokusie. Tutaj pierwsze światełka w/na domach pojawiły się już w ostatnim tygodniu listopada!
Piękne te Twoje kasztany i jesienne kwiaty.
OdpowiedzUsuńAle do Świąt jeszcze trochę...nie trzeba się za szybko nastawiać. Dopiero kilka dni przed.
Pozdrawiam
Też myśle, że jeśli chcemy poczuć wyjątkowość tego czasu, to lepiej nie przyśpieszać, bo w końcu zatracimy czujność co właściwie celebrujemy.
UsuńPozdrawiam:)
Pieczone kasztany pierwszy raz jadłam we Włoszech - dobre :))))
OdpowiedzUsuńJa w Polsce też nie jadłam, dopiero tu w Anglii. Smaczne są;)
UsuńCiekawski krzew...
OdpowiedzUsuńNajlepsze kasztany są na placu Pigalle!
Zuzanna lubi je tylko jesienią;)
UsuńJak myślę o kasztanach to pierwsze skojarzenie zawsze jest ze "Stawki"!
Kasztany są również zdrowe dla moich zbolałych stawów;) Jako gadżet ozdobny leżą sobie w miseczce obok łóżka;)) A może przyniosą ulgę;) trzeba w coś wierzyć.
OdpowiedzUsuńTak, kasztany mają sporo leczniczych właściwości, są dodawane do maści przeciwbólowych. Stojące pod łóżkiem wyciągają złą, chorą energię i działają kojąco, ale jak długo stoją to już nie. Dobrze więc zrobić nalewkę z kasztanów i wódki na całą zimę, można stosować do nacierania stawów, także do picia po kilka kropli do wody czy herbaty. A taki gadżet w postaci kasztanów piękny jest po prostu:))
UsuńŚliczny krzew. Kasztanów jeszcze nie jadłam. Jednak bardzo chciałabym spróbować. Bardzo ciekawi mnie ich smak. Ja tam jeszcze świąt nie czuję, chyba za wczas dla mnie. Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńPosmakuj, smaczne są;) Święta i tak przyjdą na czas;) Ja także pozdrawiam Cię Agnieszko serdecznie:)
UsuńKasztany są pyszne, u nas nie rosną, ale czasami kupuję A z tych zwykłych robię szampon do włosów.
OdpowiedzUsuńDo Świąt jeszcze czas, teraz Adwent...Ale sklepy szaleją to prawda:) Ja tam się trzymam od tego szaleństwa z daleka.
pozdrowienia
Ze Świętami trzeba trzymać się własnego wyczucia;)
UsuńSzampon mnie zaciekawił;)
Pozdrawiam serdecznie
Mniam, parę razy jadłem kasztany, raz za granicą i chyba ze dwa razy w Polsce, jak w sklepie zauważyłem. :)
OdpowiedzUsuńMożna chyba tak to ująć. :) A poza tym niedługo Mikołajki, więc pierniczki można uznać za prezent z tej okazji też.
Pozdrawiam!
Prezentów nigdy dość;)
UsuńPozdrawiam:)
Nie tylko brokat, ale co tam. Najważniejsze, to zarobić jak najwięcej kasy. Stokrotka ma rację, Święta bardziej cieszą, gdy wszystko zaczyna się tydzień przed, a nie dwa miesiące:)
OdpowiedzUsuńWiem, ale brokat to świeża informacja, a przy okazji Świąt i Sylwestra pewnie mocno nim jeszcze sypnie.
UsuńJak zobaczyłam pierwsze światełka i choinki w końcu listopada(bo reklamy w tv i sklepach), pomyślałam, że ludźmi łatwo manipulować - sami nie myślą.
:)
No proszę! Wydawałoby się, że taki niewinny brokat... A to prawdziwe narzędzie zbrodni!
OdpowiedzUsuńA świeci pięknie dla zmyłki, że takie niby dobre;)
UsuńNajlepsze kasztany są na Placu Pigalle... tak mi się automatycznie włączyła płyta z klasyką kina polskiego ;) A nie jadłam, ani tych francuskich ani angielskich. Smaczne?
OdpowiedzUsuńZasmuciłaś mnie tymi wieściami o brokacie. Robiłam ostatnio mnóstwo sypanych brokatem gwiazdek na kiermasz charytatywny. Gwiazdki już sprzedane, ale na przyszłość wiem już, by brokatu nie używać.
Pozdrawiam najserdeczniej :)
Kasztany smaczne są;)
UsuńCo do brokatu, też nie miałam o tym pojęcia i także mam różne ozdoby świąteczne z brokatem.
Bardzo serdecznie pozdrawiam:)
kasztany czas spróbiwać:)
OdpowiedzUsuńNastrójświątezcny powoli wkrada się w nasze zycie..moze i dobrze, że już ,choć nie lubię jak w sklepach ozdoby pojawiają się już w październiku:)
Spróbuj koniecznie;)
UsuńWłaśnie, komercja burzy nam ten wewnętrzny nastrój oczekiwania
Nie lubię tej przedświątecznej zawieruchy, bez względu na to czy z brokatem czy bez. Uściski.
OdpowiedzUsuńTą zawieruchę chyba mało kto lubi, ale niewinny z pozoru brokat jest niebezpieczny jak się okazuje, bo ryby i nie tylko umierają od niego...
UsuńPozdrawiam serdecznie:)